Poznałam inny Rzym
Jak dziś pamiętam wieczór przed moim wyjazdem do Rzymu. Wtedy określiłabym go mianem najgorszego w życiu. Dwie wielkie walizki, dwie małe, sterty ubrań i kosmetyków porozrzucanych dookoła, bo przecież wszystko mogło się przydać. Doskonale pamiętam ostatnie odwiedziny moich znajomych. Każdy tuż przed wyjazdem chciał zamienić ze mną ostatnie słowo, uścisnąć, kopnąć na szczęście i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.