Kamil leć, leć! I poleciał

 66. Turniej Czterech Skoczni zakończył się olbrzymim sukcesem Kamila Stocha. Jako pierwszy Polak zwyciężył we wszystkich konkursach, czym powtórzył wyczyn Svena Hannawalda z 2002 roku. Wszyscy fani skoków narciarskich obserwowali zmagania zawodników z zapartym tchem czekając z niecierpliwością na kolejne zawody.

Jak co roku, turniej rozpoczął się w Oberstdorfie. Niemiecka skocznia przywitała zawodników niezbyt sprzyjającą pogodą. Dużą rolę odgrywały bonifikaty za wiatr. Po pierwszej serii Kamil Stoch był czwarty ex aequo z Andersem Fannemelem. Zaskakująco dobrze poradził sobie również Dawid Kubacki, który w serii finałowej atakował prowadzącego Krafta z trzeciego miejsca. Nie udało mu się jednak zająć wyższej pozycji. Zwyciężył Kamil, drugi był Richard Freitag, a Dawid obronił swoje trzecie miejsce.

Noworoczny konkurs w Ga-Pa przywitał nas nie lada niespodzianką. Stefanowi Kraftowi nie udało się zakwalifikować do serii finałowej. Za jego słaby wynik pośrednio odpowiadał także wiatr – nieodłączny uczestnik rywalizacji na skoczniach całego świata. To właśnie przez niego końcówka konkursu okazała się dla wszystkich bardzo nerwowa. Na swoje próby czekało już tylko dwóch skoczków – Tilen Bartol i Kamil Stoch. Dłuższa przerwa z pewnością negatywnie wpłynęła na ich koncentrację, ale obaj poradzili sobie bardzo dobrze. Słoweniec zakończył rywalizację na piątym miejscu, a Polak odległością 139,5 metra ponownie wskoczył na pierwsze miejsce.

Na trzeci konkurs przenieśliśmy się do austriackiego Innsbrucku. Po dwóch wygranych Kamila, apetyty polskich kibiców na wygraną znacznie wzrosły. 130 metrów skoczka z Zębu dało mu prowadzenie po pierwszej serii. Taki sam wynik osiągnął też jego największy turniejowy rywal – Richard Freitag. Upadek sprawił jednak, że Niemiec wycofał się z rywalizacji, mimo że udało mu się zakwalifikować do serii finałowej. Ostatecznie Kamil ponownie wysłuchał Mazurka Dąbrowskiego, tym razem w prawidłowej wersji. Przed rozstrzygającym konkursem w Bischofshofen, Polak miał nad drugim w klasyfikacji TCS Andreasem Wellingerem przewagę wynoszącą 64,5 pkt.

Ostatnie zawody zapowiadały się obiecująco. Imponujący skok Kamila na odległość 132,5 metra dał mu prowadzenie w pierwszej serii, a tuż za nim uplasował się Dawid Kubacki. Kibice z niecierpliwością czekali na finałową rundę obserwując przy tym klasyfikację generalną turnieju. Tam zacięta walka toczyła się o miejsce drugie i trzecie, gdzie różnice punktowe były bardzo niewielkie. Pod koniec drugiej serii rywalizacja była bardzo zacięta. Kilku skoczków uzyskało wynik ponad 134 metrów. Jednak to Kamil przypieczętował swoje zwycięstwo skokiem na odległość 137 metrów. Obronił tym samym tytuł, który zdobył rok wcześniej, a zwycięstwa pogratulował mu  Sven Hannawald.

W klasyfikacji generalnej TCS za Polakiem uplasowali się Andreas Wellinger i Anders Fannemel, dla których tak wysokie miejsca również są  sukcesem. Po  znakomitym występie, Kamil objął  prowadzenie w Pucharze Świata. Po dotychczasowych konkursach możemy bez zastanowienia powiedzieć, że to był, jest i będzie sezon pełen niespodzianek.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*