
… czyli zapowiedź polskiej premiery książki „Cały ten błękit” Mélissy Da Costa, którą we Francji sprzedano w 1,5 mln egzemplarzy. Powieść ukaże się 21 maja (tłumaczenie Łukasz Müller).
„Postanowił, że wyjedzie na zawsze. Musi tylko wykorzystać kilka okruchów szczęścia, które wciąż oferowało mu życie, zanim odejdzie. Sprawa była jasna, ale zamiast wyjechać całkiem sam, zamieścił to głupie ogłoszenie…”
Czy książka jest w stanie was tak wzruszyć, że łzy same płyną i nic z tym nie możecie zrobić? Dotychczas myślałam, że niekoniecznie, ale powieść „Cały ten błękit” zweryfikowała to przekonanie i nawet nie musiałam dotrzeć do zakończenia. Ta książka złamała mi serce znacznie, znacznie wcześniej. Przyznam, że dawno nie czytałam tak pięknej książki o miłości i śmierci. O miłości i śmierci idących pod rękę, towarzyszących głównym bohaterom od pierwszych stron.
Ona pełna tajemnic. On w ostatniej podróży swojego życia. Jedno ogłoszenie, które w tej podróży ich połączyło i jeden kamper, którym tę podróż odbędą. Mają dwa lata (przynajmniej tyle prognozują lekarze) na zgłębienie własnych demonów i poznanie siebie nawzajem.
Fabuła tej powieści jest równocześnie prosta i złożona, sunąca jednotorowo, a przecież wielowątkowa. Mamy tu postępującą chorobę, zmiany dotykające młodego człowieka, próby ich tłumaczenia, ale też odnajdywania się w nowej rzeczywistości. Mamy parę, z początku zupełnie obcych ludzi, którzy w dość nietypowy sposób, burzliwy i romantyczny jednocześnie, stają się sobie bardzo bliscy. Mamy głębokie relacje rodzinne, męską przyjaźń i bezgraniczną miłość macierzyńską, które, choć porzucone na skutek wyjazdu, wręcz ucieczki, towarzyszą czytelnikowi w retrospekcjach. Koniec końców, mamy wyprawę kamperem po Pirenejach i urokliwych miasteczkach Francji.
To jednak nie jest zwykła powieść drogi, to podróż w głąb siebie. W jej trakcie bohaterowie zatapiają się we własnych przemyśleniach, rozliczają z przeszłością, żyją wspomnieniami. Równocześnie, wzajemnie się poznają, dorastają do dzielenia się własnymi doświadczeniami, nazywają to, czego dotychczas nazwać się bali.
„Błękitowi” daleko do banalnej powieści obyczajowej czy prostej komedii romantycznej, to zmuszająca do refleksji historia o ludziach, uczuciach i emocjach, o egzystencjalnym strachu i wierze w drugiego człowieka.
PS. We Francji, od stycznia bieżącego roku, można oglądać serial zrealizowany na podstawie książki. Mam nadzieję, że i u nas go obejrzymy, bo, że książka stanie się hitem wśród polskich czytelników, nie mam wątpliwości.
Od redakcji: więcej nie tylko o książkach, ale także o sztuce, wystawach, różnych wydarzeniach i… kulinariach, na koncie Autorki: https://www.instagram.com/nataliicodziennosc/?hl=pl
Dodaj komentarz