Tak się jednak nie stało…

Z pewnym zażenowaniem obserwuję dyskusję, jaka wywiązała się po artykule prof. Piotra Nowaka opublikowanym w „Rzeczpospolitej” w dodatku „Plus i Minus”. Na bazie własnego, jednostkowego doświadczenia z trudnym studentem autor wysuwa śmiałą tezę o tym, że studenci z chorobami psychicznymi nie powinni mieć wstępu na uczelnie. Pominę milczeniem, że w artykule są błędy merytoryczne, ale rozdźwięk, jaki wywołał, zadziwia i skłania do refleksji.

Uformowały się dwie frakcje, z których jedna zajadle broni autora, a druga z nie mniejszym zapałem go krytykuje. W gąszczu sprostowań, polemik i wygłaszanych dementi umyka najważniejszy problem: co jest prawdziwym problemem polskich uczelni? Jedni podnoszą, że nie każdy musi przecież skończyć studia (zapominając, że nie wszyscy do tego końca docierają), inni – że problem wynika z istniejącej poprawności politycznej. Część dyskutantów wskazuje na szereg aspektów i wynajduje coraz to nowe pola do interpretacji…

A gdzie miejsce na dobrą wolę? Czy jedynym rozwiązaniem tego problemu musi być zatrzaśnięcie drzwi przed studentem? Tak patrzę i myślę sobie, że gdyby teoria w wielu aspektach tak bardzo nie mieszała się z praktyką; gdyby tylko postawić wyżej rozwiązanie problemu nad osobiste animozje. Tak się jednak nie stało…

Fot. Weronika Miksza

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*