Upał nie jest tam straszny

Jednym z miejsc godnych polecenia na wakacyjną wyprawę, które miałam okazję odwiedzić, jest Kokkino Nero. Leży ono około 60 kilometrów od najgorętszego miasta w Grecji – Larissy, pomiędzy masywem górskim Ossa a Morzem Egejskim. Nazwa pochodzi od źródła, które ze względu na znaczną zawartość żelaza ma czerwoną barwę. Ze względu na atrakcyjne położenie oraz korzystny klimat, jest tłumnie odwiedzane przez Polaków oraz Rumunów. Z Mogę powiedzieć, że nawet 30-stopniowy upał nie jest tam straszny – góry i morze w tak bliskim sąsiedztwie tworzą specyficzny mikroklimat. Sezon trwa jeszcze we wrześniu. Tym, co wyróżnia krajobraz Kokkino Nero, są napisy w języku polskim przed tawernami. Grecy, w lepszym lub gorszym stopniu, potrafią posługiwać się naszym językiem, ku zaskoczeniu turystów.

W Kokkino Nero są dwa rodzaje plaż. Pierwsza – bardzo kamienista. Nieprzyzwyczajonym do tego polskim turystom śpieszę donieść, że kąpiel bez butów w tym miejscu jest dość ryzykowna, a to z uwagi na – czające się między kamieniami – jeżowce. Aby uniknąć bolesnych wspomnień z podróży, warto zainwestować w gumowe obuwie. Dotyczy to również piaszczystej plaży, do której trzeba przejść kilka kilometrów. Słonawy smak morza w otoczeniu pięknego krajobrazu wynagradza jednak wszystkie niedogodności.

Weronika Miksza
Fot. Weronika Miksza

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*