Senatorowie nowelizują, dziennikarze krytykują

Komisja Senacka w przygotowanym przez siebie projekcie noweli Prawa Prasowego proponuje odejście od sprostowań. Jedyną formą reakcji na publikacje prasowe miałaby pozostać odpowiedź. Wśród dziennikarzy trudno jest znaleźć wielu zwolenników projektu. Podobnie w Izbie Wydawców Prasy i Centrum Monitoringu Wolności Mediów, Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Nowelizacja ma wykonać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z grudnia 2010 r. w którym stwierdzono, że przepisy nie precyzują czym jest sprostowanie, a czym odpowiedź. Decyzję w tej sprawie, na mocy obecnego prawa, podejmuje redaktor naczelny pisma, co według TK jest niekonstytucyjne. Projekt komisji zakłada, że na publikacje prasowe będzie można reagować tylko odpowiedzią. Tak jak dotychczas, musiałaby ona być opublikowana bezpłatnie i nie mogłaby przekraczać dwukrotnej objętości fragmentu materiału, którego dotyczy. Miałaby odnosić się do faktów oraz ocen zawartych w publikacji prasowej, a nie do „stwierdzeń zagrażających dobrom osobistym”, co zakłada obecne prawo.

Senatorowie, pod przewodnictwem Piotra Zientarskiego, proponują również wydłużenie czasu na nadesłanie tekstu odpowiedzi do trzech miesięcy. Nie przewidują natomiast możliwości komentowania go w tym samym numerze pisma, w którym został opublikowany.

Społeczne konsultacje w sprawie noweli potrwają do 30 kwietnia. Swoją opinię odnośnie ustawy można wyrazić za pomocą specjalnego druku na stronie internetowej Senatu.

Joanna Biała

TRUDNO ZNALEŹĆ WIELU ZWOLENNIKÓW
„Jest jak stary, wielokrotnie łatany i dziurawy płaszcz”, „Nieaktualne, nie nadaje się do poprawiania czy nowelizacji”, „Traktuje dziennikarzy na równi z przestępcami”… – ustawa prasowa z 1984 roku od lat budzi wiele kontrowersji w dziennikarskim świecie. Uczucia, jakie wywołuje, to oburzenie, zdegustowanie, momentami złość i gniew.

Podobne emocje wywołuje senacki projekt dotyczący jej nowelizacji. Przeciwnicy ostro komentują propozycje zmian. „To zły projekt, który będzie paraliżował działalność prasy, a przez to w zasadniczy sposób ograniczy jej wolność” – ocenia Izba Wydawców Prasy. Odmiennego zdania jest Sławomir Jastrzębowski, który uważa, że ustawa nie nadaje się do poprawy. – „Trzeba ją napisać od nowa, bo zmiany, które zaszły w mediach są zbyt daleko idące, żeby dopasowywać je do gorsetu z roku 1984”. Poglądy naczelnego „Super Expressu” podziela Teresa Bochwic, przewodnicząca Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów, która uważa, że: „Prawo Prasowe jest nieaktualne i nie nadaje się ani do poprawiania ani do nowelizacji”.

Wśród dziennikarzy trudno jest znaleźć wielu zwolenników projektu, co daje do myślenia – tylko nie ustawodawcy, który zamiast stworzyć nowe prawo, adekwatne do tendencji panujących we współczesnych mediach, odgrzewa starego kotleta. Obyśmy się wkrótce nie zatruli.

Aleksandra Gimbut
Monika Kropidłowska
Monika Prudło

KRYTYKA ODPOWIEDZI
Zarząd Izby Wydawców Prasy uznał, iż proponowane zmiany wprowadziłyby paraliż w działalności prasy i tym samym w znaczący sposób ograniczyły jej wolność. Kwestią sporną jest sprawa sprostowań i odpowiedzi umieszczanych na łamach gazet. IWP chciała znacznego ograniczenia konieczności publikacji odpowiedzi i pozostawienia jedynie obowiązku rzeczowych sprostowań. Zgodnie jednak z projektem senackich zmian, sprawa wygląda odwrotnie. Usunięty ma zostać zapis o sprostowaniach i rozszerzony o odpowiedziach. Zauważono, iż odpowiedzi będą mogły odnosić się nie tylko do faktów, ale także do opinii i ocen, nie zawsze w przypadku naruszenia dóbr osobistych. Zdaniem IWP, doprowadziłoby to do konieczności publikacji tysięcy listów i polemik, co w znaczny sposób ograniczy miejsce na łamach gazety oraz narazi wydawców na dodatkowe koszty.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy w oświadczeniu z 28 marca 2012 wyraża swoje zaniepokojenie nowelizacją ustawy o prawie prasowym zaprezentowanej przez komisje senacką. Podobnie jak IWP, krytykuje kwestię odpowiedzi, które miałyby być publikowane bezpłatnie i na temat zarówno ocen, jak i faktów. Taki zapis jest niezgodny z art. 10 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, który mówi o wolności poglądów oraz ich prezentowania bez ingerencji władz. Poprzez wprowadzenie przepisów nakazujących publikacje takich odpowiedzi państwo ingerowałoby nie tylko w linię programową mediów, ale także stworzyłoby możliwość wymuszania publikowania/emitowania bezpłatnych treści marketingowych czy politycznych.

Beata Kapusta

„NIE” ARTYKUŁOWI 212 KK
Zgodnie z art. 212 kodeksu karnego, ograniczenie wolności lub grzywna a nawet 2 lata więzienia grożą dziś każdemu sprawcy zniesławienia, niezależnie od tego, czy jest dziennikarzem, blogerem, czy też zwykłym Internautą. Helsińska Fundacja Praw Człowieka zajęła stanowisko przeciwko artykułowi 212 kk. Oto najciekawsze z jedenastu argumentów, które przytacza.
Argument 5
„(…) Niemniej jednak udowodnienie prawdziwości twierdzeń spoczywa na oskarżonym, co przeczy zasadzie domniemania niewinności i przenosi ciężar dowodowy na oskarżonego.”
Argument 6
„Konsekwencje procesu karnego są bardzo dolegliwe. Oskarżony musi stawiać się na kolejne rozprawy, w razie skazania wpisywany jest do rejestru skazanych, co ogranicza możliwość pełnienia funkcji publicznych i pracę w zawodach zaufania publicznego, zaciągnięcia kredytu czy też otrzymania dotacji z Unii Europejskiej. W ramach procesu karnego mogą być także stosowane wobec oskarżonego dotkliwe środki zapobiegawcze.”
Argument 7
„Procesy o zniesławienie są wytaczane szczególnie przez polityków w celu kneblowania ust dziennikarzom czy osobom opisujących ich działania. (…)”
Argument 10
„(…) każdy może być skazany na podstawie art. 212 k.k. za wygłaszane opinie, a przecież nie są one do udowodnienia i są subiektywną oceną rzeczywistości.”

Więcej na stronie poświęconej wykreśleniu artykułu: http://www.wykresl212kk.pl/

Magdalena Mączka

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*