Jeżeli książkę napisał jeden z najpopularniejszych polskich rekolekcjonistów, jeżeli zatytułował ją „Księża na Księżyc! Tylko co dalej?”, to zasadne jest przekonanie, że trafi ona do rąk wielu czytelników. Niestety, ks. Piotr Pawlukiewicz już nie pozna ich opinii. 25 marca 2020 spoczął w mogile kapłańskiej na warszawskim cmentarzu Stare Powązki.
Przewracając kolejne kartki, masz wrażenie, że podążasz za kimś, kto prowadzi ciebie ścieżkami swojego życia. Że ze swadą i w jasny sposób objaśnia zarówno wydarzenia bardzo poważne, jak i nie z tej Ziemi. Że wskazuje zasługi codziennej posługi na równi z jej przewinami. Obrazom nie dodaje barw. Jawi się nam zatem człowiek normalny, zwyczajny. Taki, któremu – jak wielu innym świeckim – codzienność i odświętność przynoszą radości, smutki, sukcesy, porażki, rozliczne pytania i, nie zawsze od razu, odpowiedzi, wątpliwości, rozterki. Ale też taki, któremu świeccy bacznie się przyglądają. „Ludzie w Polsce – pisze autor – dużo mówią o księżach, tak było i zawsze będzie. Będą o nas dyskutować, będą nas oceniać. Czasami będą o księżach wspominać częściej, czasami rzadziej, ale osoba publiczna znana ludziom, jaką niewątpliwie jest ksiądz, zawsze będzie przedmiotem rozmów i ocen.”
Ocen, jakże różnych, choćby w zależności od sytuacji. „Jeśli ksiądz chce zrobić zakupy, pójść do księgarni, kupić nowy samochód, to jeśli wybierze się tam w sutannie, od razu dostanie łatkę. Jak pójdzie do salonu Mercedesa w świeckim stroju, pies z kulawą nogą nim się nie zainteresuje, ani tym, jaki samochód wybierz, ani ile on będzie kosztował.” Ale, jak w przyrodzie, w życiu jest równowaga. Raz negatywny odbiór, raz sympatia, raz ludzkie dobro, „jakie spotkało mnie tylko dlatego, że jestem księdzem.” Bo „różny jest w Polsce stosunek ludzi do księdza. Mieści się on gdzieś pomiędzy wielką życzliwością i szacunkiem a niechęcią, czy nawet wrogością.”
Ks. Piotr Pawlukiewicz nie napisał tej książki „po to, by kogoś przekonywać, że my, księża, to mamy wyjątkowo ciężkie życie i że trzeba nad nami się użalać. Chcę tylko pokazać, że życie mamy… normalne, a więc takie z kłopotami, problemami, nerwami i depresjami.” Widzimy go zatem w różnych sytuacjach. Od lat temu, kiedy studiował w Lublinie na KUL-u i wyjeździł się pociągami za wszystkie czasy, w szczególności zaś linię Lublin – Warszawa w zasadzie znał na pamięć. Już tytuły rozdziałów wskazują na to, że setki kolejnych wspomnień autora zainteresują czytelnika, zainspirują, zachęcą do refleksji. Są wśród nich bowiem takie: „To Jezus był największym antyklerykałem”, „Skąd się biorą księża?”, „Być osłem Jezusa”, „Skóra, fura i komóra”. Dodatkowym walorem książki są ilustracje – synchronizowane z tekstem, także na wzór komiksu, często żartobliwe, zaskakujące.
W tej wędrówce jej przewodnik prowadzi nas także w miejsca na co dzień świeckim niedostępne. Ukazuje Kościół taki, jakim on jest, jakim być powinien, jaki może sobie wyobrazić w niedalekiej przyszłości. Powiedziałbym, zarówno pobożny, jak i grzeszny, upadający, jak i wstający. Kościół porównany do grupy taterników, „którzy wpinają się na szczyt. Zazwyczaj w czasie wspinaczki wiążą się ze sobą linami, aby w razie, gdy któryś z nich odpadnie od ściany, inni mogli go utrzymać, i by w ten sposób nie doszło do tragedii. Podobnie i wszyscy chrześcijanie są we wspólnocie Kościoła powiązani ze sobą takimi duchowymi linami…”
Co jest jednym z najtrudniejszych zadań w pracy kapłana? Ks. P. Pawlukiewicz nie ma wątpliwości: posługa w konfesjonale. I stawia wiernym pytanie: „Może warto rozpocząć spowiedź inaczej, nie używać utartych formułek, ale powiedzieć księdzu, co ci leży na sercu, swoimi słowami?” Zarazem pisze o bezmyślnych penitentach i świętych kapłanach oraz o świętych penitentach i bezmyślnych księżach. Wspomina: „Miałem już w życiu takie spowiedzi, które wpłynęły na mnie bardziej niż niejedna konferencja duchowa.”
A problemy w Kościele? „Wielu dałoby się uniknąć, gdybyśmy potrafili stanąć naprzeciw siebie i zwyczajnie porozmawiać. Nie byłoby też w Kościele wielu trudnych sytuacji i napięć, gdybyśmy umieli spokojnie o coś siebie zapytać.” Autor wyraża nadzieję, że może ta książka zapoczątkuje dyskusje prowadzone „w atmosferze wyrozumiałości, obiektywizmu i wzajemnej odpowiedzialności za samych siebie. Gdyby tak się stało, uznałbym, że w zupełności osiągnąłem pierwotnie zamierzony cel.”
Ks. Piotr Pawlukiewicz. „Księża na Księżyc! Tylko co dalej?” Wydawnictwo Znak, stron 288.
Dodaj komentarz