
Od lat mam ten sam rytuał – pierwsze ciepłe poranki, kawa w ręku i wzrok skierowany w stronę wody.
Każdego roku, gdy nadchodzi czerwiec, idę nad jezioro z nadzieją, że zobaczę pierwsze maluchy. Wypatruję puszystych kulek, które z nieporadną odwagą poznają okolicę, podczas gdy rodzice czuwają, szukają im pożywienia i uczą życia. Czasem jeszcze zanim wyjdę z domu, słyszę z oddali delikatne piski młodych lub nawołującej je mamy. To znak, że kolejna ptasia rodzina wyruszyła na poranną wyprawę po jeziorze.
Samice zaczynają wysiadywać jaja już w maju, a po około 30 dniach przychodzą na świat młode. Najdłużej czekam na łabędzie, które zaczynają lęgi wcześniej, ale ich młode mogą pojawić się nawet dopiero w połowie czerwca.
Ptaki wodne mają młode typu zagniazdowników wykluwają się dobrze rozwinięte – pokryte miękkim puchem, z otwartymi oczami, gotowe do działania. Już po kilku godzinach życia opuszczają gniazdo i wypływają na wodę, choć rodzice zwykle jeszcze trochę czekają, by najsłabsze pisklęta nabrały sił.
Uwielbiam widok kaczej rodziny płynącej gęsiego lub maluchów wciągniętych na grzbiet mamy, by odpocząć. Te spotkania przypominają, jak delikatny, ale piękny jest początek życia.
Fot. Laura Rejniak
Dodaj komentarz