Kilka tygodni temu w Hollywood jeszcze wrzało. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat wydarzył się strajk dwóch gildii jednocześnie, aktorów i scenarzystów, trwający 4 miesiące. Na szczęście, negocjacje poskutkowały, ale czy wszyscy dostali dobrą kartę? Zdaje się, że aktorom głosowym nowe technologie ukradły głos.
Same protesty w Hollywood trwające niezwykle długo znacznie obniżyły ilość produkcji filmowych jakie dostaniemy w przyszłym roku. Postulaty dotyczyły przede wszystkim niedostatecznie dużych udziałów finansowych aktorów i scenarzystów w rozpowszechnianiu ich pracy przy pomocy platform streamingowych. Przez zbyt dużą swobodę jaką ten rynek dawał producentom, wielu ludzi dostawało zdecydowanie zbyt małe wynagrodzenie w stosunku do ilości wyświetleń ich dzieł na portalach. W tej kwestii zarówno: Screen Actors Guild-American Federation of Television and Radio Artists(SAG-AFTRA) oraz Writers Guild of America (WGA), osiągnęły swój cel i wynegocjowały z producentami podwyżki.
Drugą ważną kwestią podnoszoną przez obie gildie był niesamowity rozwój sztucznej inteligencji i jej możliwości. W ciągu ostatnich lat mogliśmy podziwiać jak technologie filmowe były w stanie wskrzeszać na ekranie martwych od wielu lat aktorów lub choćby ich odmładzać. W tym temacie prowodyr miała franczyza gwiezdnych wojen, pokazująca „gwiazdy” swojej marki w wygenerowanej przez komputer formie. Widok tych trochę niesamowitych, a trochę przerażających postaci, które tak dobrze znamy, a jednak brakuje w nich pierwiastka ludzkiego, wywołały gigantyczne dyskusje wśród widowni żądnej coraz większych dawek nostalgii. Obok wyrastał Chat GPT mogący tworzyć skomplikowane elaboraty i z łatwością produkować proste historie i opowiadania, w tym także scenariusze.
Nic dziwnego że ludzie których praca opiera się na odgrywaniu ról lub pisaniu dialogów poczuli się zagrożeni rozwojem technologii. Co prawda WGA wywalczyło sobie warunki w jakich producenci mogliby korzystać z cudów techniki, ale stowarzyszenie aktorów natknęło się na kilka problemów. Sprytni właściciele wielkich marek jak Warner Bros, Disney czy Netflix zdołali zostawić sobie wiele furtek na potencjalne nadużywanie swojej kontroli nad aktorami. Choć nikt nie musi zgadzać się na skanowanie twarzy wykorzystywane później w jej cyfrowym rozpowszechnieniu, nie ma żadnych zakazów uniemożliwiających uczynienie z tego standardu w branży filmowej.
Jednak najbardziej oszukani zostali aktorzy głosowi. Jak podaje portal Variety, SAG-AFTRA w swojej umowie pozwoliło producentom na dowolne wykorzystywanie głosów aktorów(nie tylko filmowych) przy tworzeniu animacji i gier komputerowych. Tim Friedlander, prezes National Association of Voice Actors: „Straciliśmy kontrolę nad tym co mogą powiedzieć nasze głosy.”
Sytuacja dynamicznie się rozwija, niestety potencjalne zmiany są niepewne. Umowa którą podpisali aktorzy ma trwać przynajmniej 3 lata, a nie sposób powiedzieć czy branża filmowa zniosłaby cios jakim mógłby być kolejny strajk. Jedyne co pozostaje to wierzyć że ludzie posługujący się zawodowo głosem nie zostaną zastąpieni przez bezduszne roboty.
Tomasz Hudyga
Źródło grafiki: https://elevenlabs.io/
Dodaj komentarz