Pandemiczna sytuacja, w której wszyscy trwamy od marca zeszłego roku, najbardziej we znaki dała się służbie zdrowia i przedsiębiorcom. Ci ostatni, którym raz po raz dokładane są kolejne obostrzenia, coraz bardziej odczuwają strach, ale nie z powodu choroby, ale braku środków do życia.
Sprzeciw rozpoczął się w miniony weekend pod nazwą „Góralskiego veta”. Lider ruchu, Sebastian Pitoń sprzeciwia się lockdownowi w turystyce i nakłania właścicieli gastronomii czy hotelarstwa, by uczynili to samo. Jest on zdania, że to tylko kwestia czasu, zanim działalność wznowi większość lokali w Polsce: „Najpierw otwierają się najodważniejsi, a pozostali patrzą, co się stanie”.
Zresztą można zaobserwować już pierwszą oficjalną odpowiedź na ruch zorganizowany przez S. Pitonia – „Bałtyckie veto” jest właśnie taką reakcją. Ruch ma wielu zwolenników, w internecie można przeczytać poradniki, które tłumaczą jak przygotować lokal/obiekt do ponownego otwarcia i co zrobić podczas kontroli policji czy sanepidu. Wielu przedsiębiorców decydujących się na sprzeciwienie lockdownowi korzysta też z opieki kancelarii prawnych.
Fot. ilustracyjne www.pixabay.com
Dodaj komentarz