Na zakończenie 24. kolejki Pekao S.A. 1. Ligi Mężczyzn Enea Basket Poznań udał się do stolicy Dolnego Śląska, by zmierzyć się z niepokonanym we własnej hali drugim zespołem WKS Śląsk Wrocław. Po wyrównanym meczu gospodarze zwyciężyli 98:95, dopisując do swojego konta dwa punkty.
W pierwszym starciu obu ekip górą był WKS Śląsk II Wrocław. W październiku podopieczni Łukasza Grudniewskiego triumfowali po dogrywce 97:92 i środowe spotkanie zapowiadało się równie ciekawie.
Śląsk rozpoczął mecz od prowadzenia 4:0, ale zawodnicy Enei Basketu szybko otrząsnęli się. Po trzech celnych trójkach z rzędu Patryka Pułkotyckiego i wsadzie Brandona Randolpha z kontry goście uzyskali przewagę 17:6. Końcowe minuty pierwszej kwarty należały jednak do wrocławian, którzy pokusili się o serię 12:1 i przed drugą ćwiartką prowadzenie Basketu stopniało do jednego „oczka” (22:21).
Po krótkim odpoczynku, oba zespoły długo szły kosz za kosz. Dobra postawa Tobiasza Dydaka i Jamondy Bryanta Jr. pozwoliła Śląskowi odskoczyć w pewnym momencie na różnicę 9 punktów, ale poznaniacy nie dawali za wygraną i po dwóch celnych osobistych Marcina Dymały znaleźli się na prowadzeniu (44:42). W ostatnich sekundach pierwszej połowy Bryant Jr dał miejscowym trochę tlenu i trzypunktową zaliczkę przed drugą odsłoną spotkania.
Kilkanaście minut spędzonych w szatni nie wywróciło obrazu gry do góry nogami. Drużyny kilkakrotnie zmieniały się na prowadzeniu i nie sposób było typować, kto w końcowym rozrachunku sięgnie po upragnioną wygraną. W nieco lepszej pozycji wyjściowej przed finałowymi dziesięcioma minutami gry byli koszykarze Śląska, którzy domknęli trzecią kwartę celną trójką Oskara Hlebowickiego (79:73).
Jak się później okazało, w czwartej odsłonie spotkania zespół z Wrocławia nie oddał już prowadzenia. Drużyna prowadzona przez Łukasza Grudniewskiego osiągnęła nawet przewagę dwunastu punktów (94:82), ale Basket nie złożył broni. W końcówce sygnał do ataku dał duet Randolph-Dymała i na 10 sekund przed ostatnią syreną na tablicy wyników ukazał się wynik 98:95 dla Śląska. Wtedy piłkę przechwycił Wojciech Fraś, ta trafiła do Randolpha, ale Amerykanin nie dał rady trafić do kosza za trzy punkty i po chwili mecz zakończył się wspomnianym wcześniej rezultatem.
Cała piątka starterów Enei Basketu zapisała na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze punktowe. Najwięcej z nich (32) padło łupem Randolpha, który wykorzystał aż 6 z 12 prób zza łuku. Po stronie przeciwnej dwoił się i troił Bryant Jr, zdobywca 24 punktów, a solidne wsparcie zapewnił mu Kuba Piśla (20 oczek).
„Szkoda tego meczu, bo była duża szansa zostać pierwszą drużyną, która wygrała w tym sezonie we Wrocławiu. Mieliśmy rzut na dogrywkę. Cieszy to, iż wróciliśmy do meczu w ostatnich akcjach, pomimo że w pewnym momencie mecz wydawał się już rozstrzygnięty w czwartej kwarcie. Z drugiej strony byliśmy świadomi, że najważniejsze to ograniczyć punkty z ponowień zespołu Śląska i ich szybki atak. Niestety, polegliśmy w tych dwóch elementach, pozwalając gospodarzom zdobyć w ich ramach aż 39 punktów” – powiedział na gorąco po meczu trener Enei Basketu Poznań, Przemysław Szurek.
Fot. ilustracyjne https://kksbasket.poznan.pl
Dodaj komentarz