Żaden GPS nie wskaże

Próżno szukać go na mapach, żaden GPS nie zaprowadzi do niego, a gdy zapytamy
o drogę, niewielu nam ją wskaże. Wszystko dlatego, że Słubfurt to koncepcja. Jako miasto sensu stricte nie istnieje. Inaczej byłby ważnym ośrodkiem miejskim, o sporym potencjale, którego nie pominięto by w żadnym kartograficznym wydawnictwie.

Słubfurt jest nazwą wizji rozwoju Frankfurtu nad Odrą i Słubic, które jeszcze do 1945 roku stanowiły jeden organizm miejski. Słubice były wtedy prawobrzeżną dzielnicą Frankfurtu zwaną Dammvorstadt. Dzisiaj powraca się do idei jednego miasta, jednej administracji, już dwu odrębnych społeczności i różnych kultur, które podzieliła Odrą biegnąca granica.

Miasto ma już swoją konstytucję, parlament (sic!), ratusz, hymn, dwa języki urzędowe i zrzesza coraz więcej mieszkańców, którym wydawane są słubfurckie dowody tożsamości. Są to elementy artystycznej wizji Michaela Kurzwelly’ego, który swoje śmiałe pomysły wciela w życie od 1999 roku. Jest artystą, a stworzona przez studentów jego seminarium konstytucja odzwierciedla duszę architekta miasta. Słubfurcka ustawa zasadnicza w artykule 29., głosi, że – sztuka i kultura są celem miasta Słubfurt, które opiera się na zasadzie społeczeństwa artystycznego.

O ile sama nazwa „Słubfurt” jest fikcją, to transgraniczna integracja Frankfurtu i Słubic przybiera bardzo realne kształty. Pod koniec 2009 roku uzgodniony został Słubicko-Frankfurcki Plan Działania 2010-2020, który zakłada m.in.: zintegrowane planowanie rozwoju miast, wspólne posiedzenia samorządów, transgraniczną komunikację publiczną czy obowiązkową naukę języka sąsiada. – Oba miasta chętnie wspierają wszystkie inicjatywy oddolne, a członkowie stowarzyszenia „Słubfurt” byli bardzo aktywni przy tworzeniu transgranicznego Planu Działania – mówi Joanna Pyrgiel, specjalista ds. współpracy zagranicznej Urzędu Miasta Słubice.

Choć miasta solidarnie dążą do jedności, to przy świadomości dysproporcji rozwojowych, być może pojawią się pytania o prawdziwe intencje słubiczan, a nuż grają rolę pasożytniczą. Bo jakie korzyści stronie niemieckiej miałoby przynieść zjednoczenie dużego Frankfurtu ze słabszymi Słubicami? Bazar w posagu?

Fot. Łukasz Gonciarski, collage W. M. Dyba

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*