Niemożliwe stało się faktem. Drużyna Biofarmu ani przez chwilę nie odpuszczała, walczyła o każdą piłkę i konsekwentnie realizowała założenia taktyczne trenera Szurka. Takich emocjonujących spotkań z happy endem chcemy więcej. W przedmeczowych prognozach tylko wielcy optymiści /może na przekór/ stawiali na zwycięstwo zespołu Biofarmu. Tym razem oni mieli rację.
Niedzielne spotkanie miało wyrównany przebieg, co już zapowiadało wielkie emocje, a może i niespodziankę. Młoda poznańska drużyna cały czas deptała po piętach doświadczonym koszykarzom Sokoła. Nadzieja na zwycięstwo pojawiła się w 4 kwarcie, kiedy 2,5 minuty przed zakończeniem meczu zawodnicy Biofarmu uzyskali 10-punktowe prowadzenie. Znając jednak naszą drużynę, wcale to nie gwarantowało sukcesu. Gdy w 1:16 minucie przed końcem przewaga gospodarzy zmalała do 3 punktów, pojawiła się groźba czarnego scenariusza z wielu meczów, które można było wygrać, a jednak przegraliśmy. Tym razem jednak zawodnicy beniaminka zachowali zimną krew i ostatecznie, po niezwykle emocjonującym meczu, zwyciężyli faworyta – drużynę Sokoła Łańcut 56:50.
Punkty zdobyli
– dla Biofarmu P. Wieloch 11, A. Metelski 10, 10 zb., J. Fischer 10, T. Smorawiński 9, M. Kurpisz 6, M. Szydłowski 4, 9 zb., M. Bręk 2, 9 zb., Sz. Michalik 2, P. Stankowski 2,
-dla Sokoła K. Jakóbczyk 13, J. Koszuta 12, R. Kulikowski 6, B. Czerwonka 5, P. Wrona 4, M. Klima 4, M. Pławucki 3, T. Fortuna 2, T. Pisarczyk 1.
Dodaj komentarz