Ważne, że w ogóle mówią…

Jak co dwa tygodnie o 7 rano, tuż przed kolejnym zjazdem na uczelni, jakże rozochocona, pełna werwy i zapału do nauki wyczołgałam się z pociągu na Dworcu Głównym PKP. Jeszcze rozespana, dziwnym trafem, znalazłam się w wejściu do galerii Poznań City Center.

A tam, co? Niespodzianka! Tłum gapiów przed barierkami uniemożliwiającymi wejście do galerii stoi i debatuje. Jakiż to pech się przytrafił, jakie szczęście, że w nocy i dzięki temu nikt nie ucierpiał, ależ ta inwestycja przekombinowana itd., itp Jeszcze nie do końca wiedząc o co chodzi, zajrzałam do środka, a tam fragmenty płyt sufitowych porozrzucane po posadzce . Myślę sobie, no tak, coś faktycznie poszło nie tak, ale że inżynier budownictwa ze mnie żaden, więc w dyskusję się nie wdawałam.

Idąc dalej, w zadumie nad zaistniałą sytuacją, podsłuchałam rozmowę dwóch starszych pań, które namiętnie rozprawiały o tym, co zobaczyły. Jedna z nich nazwała to katastrofą budowlaną, obwiniając władze miasta, wykonawców z Węgier i wszystkich świętych. Narzekała, że brzydki, nie pasuje do starej części dworca, że na zachodzie lepsze mają, a nasz świeci jak choinka.Druga skomentowała to krótko: – Ty ale to niewdzięczna jesteś. Galeria jest jak dobry makowiec, musi być popękany…
Nie wytrzymałam. Parsknęłam śmiechem. Cóż, niekiedy bywa wedle maksymy: nieważne, co mówią, ważne, że w ogóle mówią.

Fot. Sic!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*