Kiedy palce robią się coraz bardziej zdrętwiałe, buty zaczynają przemiękać, a jesienne zimno za bardzo daje w kość, niejedna głowa zaczyna kombinować, jakby tu ulżyć sobie w tym istnie niekomfortowym położeniu!
Wizja ciepłego, przytulnego wnętrza staje przed oczami niczym zbawienne wrota do krainy szczęścia, a zapach aromatycznej herbaty drażni nozdrza bardziej niż fatamorgana! Kierunek? „Kocimiętka”. Dobra kawa i czekoladowe brownie z pewnością zachęcą smakoszy słodkich przysmaków. Ale nie tylko ich. Jest coś jeszcze, co wyróżnia tę kawiarnię na tle innych. Można zarezerwować w niej stolik w sali… kociej. Któż nie lubi obserwować tych zwinnych czworonogów w akcji? Kartony, drapaki i piłeczki tworzą dlań doskonały plac zabaw, na którym uwielbiają popisywać się przed gośćmi. A jeżeli kogoś naszłaby ochota na trochę przytulasów, z pewnością może liczyć na to, że któryś z Mruczków wskoczy mu na kolana!
Ponieważ na tę atrakcję często znajduje się sporo chętnych, rezerwację warto złożyć nawet dzień wcześniej. W sali kociej można przebywać około godziny, ale spokojnie, po jej upływie sześćdziesięciu nikt nie wyrzuci was na niknącą w ulewnym deszczu ulicę. Zostaniecie zwyczajnie poproszeni, aby przejść do zwykłej sali obok. Tam możecie delektować się rozgrzewającą herbatą podaną w gustownej filiżance.
Fot. Alicja Tomaszewska
Dodaj komentarz