Prawdziwi wykonawcy, niewidzialna internetowa publiczność. Tak długo to trwało, tak jeszcze niedawno. Podobało się? Kciuk do góry, rzadziej post. I oto świat, który tak nieoczekiwanie stanął na głowie, jeszcze nieśmiało, już tak oczekiwanie, zmierza drobnymi krokami ku równowadze. Na szczęście, na nogach.
4 sierpnia 2021, dziedziniec poznańskiego Centrum Kultury ZAMEK. Prawdziwi wykonawcy, prawdziwa publiczność. Prawdziwe emocje. Wreszcie oklaski. Wreszcie bisy. Ale jeszcze z zachowaniem rygoru frekwencji na widowni, 1,5-metrowym dystansem, płynem do dezynfekcji rąk. Nic to, skoro wreszcie twarzą w twarz.
Polsko-ukraińska, a w jednym utworze także gościnnie białoruska, DAGADANA dała żywiołowy koncert, który w pełni ukazał jej stylistyczną wielowątkowość, interpretacyjną (zarówno wokalnie, jak instrumentalnie) wielopłaszczyznowość. Kolejne szczedriwki (pieśni życzeniowe), z najnowszej płyty „Tobie”, poniosły publiczność w trzy strony świata (Ukraina, Białoruś i wschodnia Polska). Jakie wrażenia z tej podróży?
Było nastrojowo, pogodnie, refleksyjnie i bardzo przyjaźnie. Warstwa dźwiękowa raz ascetyczna, raz patetyczna, wzruszająca/poruszająca. Także zrywająca z miejsc. Fala muzyki płynącej z estrady wzbierała na sile. Momentami aż trudno było uwierzyć, że dzieje się tak za sprawą tylko czworga wykonawców. Każdy z nich, z wielką starannością, współtworzy wysoką jakość interpretacji. Daga Gregorowicz, Dana Vynnytska, Mikołaj Pospieszalski i Bartosz Mikołaj Nazaruk mają najlepsze certyfikaty artystycznej dojrzałości. Nie dziwi zatem, że uznanie zyskali nie tylko Polsce, ale i w kilkudziesięciu krajach.
Piszę te słowa po północy. Z głośników dobiegają dźwięki kolejnych utworów z albumu „Tobie”. Naprawdę warto go mieć. Warto uważnie wsłuchać się w to, co ma nam do powiedzenia/zagrania/zaśpiewania zespół DAGADANA.
Fot. Andrzej Piechocki
Dodaj komentarz