Nagrody i wyróżnienia, jednak największą wartością „Festiwalu Jednego Zdjęcia” są ludzie, przeważnie amatorzy, niekiedy uznani już fotografowie. Opowiadane przez nich historie to tylko wstęp do całkiem innych opowieści – spotkań, rozmów, emocji.
Jeden autor, jedno zdjęcie, podobny format, wstępna anonimowość. I wspólna ściana, na której prezentują swoje prace. A jury? W jego rolę może wcielić się każdy, kto choćby przypadkowo wstąpi do „Atelier Wimar” i, błądząc wzrokiem po setkach zdjęć, wyłoni te dla siebie najważniejsze. To właśnie magia fotografii oraz pomysł, na który wpadł Maciej Krajewski, poznański Łazęga, fotograf, pomysłodawca całego galeryjnego projektu:
– Idea powołania do życia cyklicznej imprezy, „Festiwalu Jednego Zdjęcia”, jest odpowiedzią na moje, choć jak widać po czasie, nie tylko poczucie braku otwartych spotkań wokół fotografii, a także możliwości swobodnego prezentowania zdjęć, okazji do dzielenia się na żywo efektami swojej pracy, twórczości i pasji. W grudniu 2019 roku, próbując przetrwać święta, kiedy nie dzieje się prawie nic, poza uginającymi stołami i stękaniem po chałupach, zmęczony światem wirtualnym, pomyślałem, iż brakuje w Poznaniu czasu świętowania pasji fotografii, takiego święta dla każdego kto pstryka, autentycznie, bez zadęcia, bez otoczki konkursu, selekcji i oceny wysokiego jury. Stąd wziął się pomysł, by zmobilizować nas do przejrzenia kipiących dysków pamięci, przemyślenia tego wszystkiego, które z wielu zdjęć jest ważne, najważniejsze. Niekoniecznie najbardziej udane, ale jednak z emocją, z historią powstania tego obrazu. To także mała i niegroźna, raczej twórcza prowokacja, aby tworząc wspólną wystawę spróbować dać przeciwwagę „trzaskaniu fotek” byle jak i byle gdzie, ich zalewu w internecie, zbierania wirtualnych pochwał i litościwych lajków, a potem znikania ich w otchłani czasu, przepadania, także wspomnień, wraz z zagubionymi i uszkodzonymi pendrive’ami, dyskami pamięci.
W ideę wolnej artystycznej przestrzeni Atelier, którego Maciej Krajewski jest twórcą, pomysł takiego właśnie fotograficznego projektu doskonale się wpisuje. Ponieważ prócz wystaw artystów już uznanych, koncertów, warsztatów, wieczorów poetyckich, to właśnie ludzie, którzy na co dzień zapełniają ową przestrzeń, widzowie, słuchacze i zwykli przechodnie ciekawi tego „co tam właśnie można znaleźć”, zainspirowali do zbiorowego, a zarazem niezwykle kreatywnego bycia razem.
Fotografia to doskonałe artystyczne narzędzie, które nie tylko rozbudza emocje i wrażliwość, ale także spaja, skłania do dyskusji. W wielu rozmowach, czy mailach towarzyszących zdjęciom, rodzą się historie, opowieści, które sięgają daleko poza fotograficzny kadr. Można znaleźć tu i klimat rykowiska, dom babci, letni basen czy przebytą chorobę, dziecko bawiące się świetlnym mieczem, twarz ukochanej, mokry psi nos. Wszystko może być inspiracją, a to kilka zaledwie zdjęć z setek, jakie wypełniły ściany atelier. A jaki był oddźwięk trzeciej już edycji „łazęgowego” festiwalu?
– Możemy śmiało już stwierdzić, że to bardzo entuzjastycznie przyjęta cykliczna impreza, która ma szansę wpisać się na stałe w kulturalny krajobraz Poznania. Oddolna, niezależna impreza, pełne spontaniczności wydarzenie. To autentyczne, radosne święto, absolutnie niezwykła okazja do wzięcia udziału w najprostszym pod słońcem, ale twórczym i inspirującym wydarzeniu, wspólnej wystawie, na którą przynosimy tylko jedno, z bólem głowy wybrane przez nas zdjęcie. Jesteśmy różni, różnie patrzymy na świat, różnie fotografujemy, zwracamy uwagę na inne szczegóły, problemy, aspekty życia i rzeczy. Myślę bowiem, że umiemy się różnić. Bez zawiści, bez hejtowania, wyścigu szczurów. Jesteśmy ciekawi siebie. Podczas festiwalowej wystawy, odwiedzający galerię mogą wybrać pięć ulubionych zdjęć, ale nagrody i wyróżnienia to tutaj rzecz drugorzędna wobec okazji do podzielenia się i zaistnienia jednym zdjęciem spośród ponad 200. Mam nadzieję, że tym samym afirmujemy wzajemnie swoje talenty, zaangażowanie i pasje. Jesteśmy zmęczeni izolacją, wirtualnymi kontaktami, brakiem więzi, chcemy powrotu do autentyzmu zdjęcia wywołanego na papierze, oglądanego na żywo, na ścianie w otwartej galerii. Kolejna, czwarta edycja już w czerwcu. Zapraszam więc serdecznie do udziału, także czytelników „TarNowej Kultury”; w tym roku mieszkanka Tarnowa Podgórnego zajęła trzecie miejsce! Podzielmy się swoim światłem, swoim światem, swoimi emocjami, które staramy się zatrzymać i przechowujemy w kadrze naszych fotografii.
Fot. Maciej Krajewski
Dodaj komentarz