Światełko w tunelu

Polacy przegrali 1:2 z Holandią, ale nie przynieśli wstydu. W mediach społecznościowych jest wiele odniesień do kadencji Czesława Michniewicza, gdy reprezentacja Polski została zredukowana do antyfutbolu.

Nie było Roberta Lewandowskiego na boisku. Zastąpił go Adam Buksa, który po strzale głową z rzutu rożnego dał Polakom gola na 1:0. Biało-Czerwoni w pierwszej połowie dali się zdominować. Cody Gakpo śmigał na naszej połowie z imponującą swobodą, aż w końcu zdobył bramkę. Piłka niefortunnie odbiła się od obrońcy Lecha Poznań – Bartosza Salamona i wpadła do siatki. Pod koniec sezonu ligowego lechita wbił gola samobójczego w meczu z Legią, w Hamburgu też miał pecha. Ale, abstrahując od tego niepowodzenia, zaznaczmy, że nie pękał. Nie bał się asa Oranje – Memphisa Depaya.

Druga połowa zaczęła się od dominacji Holendrów, tyle że Polacy w okolicy 60 min. potrafili się odgryźć. Przez 5-10 min. mieli inicjatywę, po czym role się odwróciły. Holandia już nie miała takiego impetu, tyle że Wout Weghoŕst zaliczył wejście smoka i tuż po zameldowaniu się na boisku dał zwycięstwo swojej drużynie. Po stracie gola na 1:2 Polacy podjęli walkę. Rezerwowy Jakub Piotrowski i Nicola Zalewski postraszyli rywale, ale wynik się nie zmienił. Jednak po tym spotkaniu jest wiara w narodzie, morale może wzrosnąć, młody Kacper Urbański grał bez respektu. Wizerunek Michała Probierza poprawił się w dużym stopniu.

Niespodziewanie polski akcent. Dania zremisowała ze Słowenią 1:1, a prowadzenie ekipie ze Skandynawii zapewnił Christian Eriķsen, lider pomocy, który na poprzednim EURO miał zawał serca. Udało się go uratować. Eriksen wrócił do futbolu. W końcówce wyrównał obrońca… Górnika Zabrze Erik Janża, a Słowenia w ostatniej fazie meczu była nawet groźniejsza od Danii, faworyta, który niewiele kreował i za swoją niemrawość zapłacił wysoką cenę. Mecze z Serbią i Anglią będą wyzwaniem.

Wieczorny mecz, mimo szybkiego prowadzenia Anglików po trafieniu asa Realu Madryt – Jude’a Bellinghama, był potwornie nudny. Wyspiarze pokonali Serbię 1:0, ale zawiedli, bo od gwiazd futbolu oczekiwano wspaniałego widowiska, a nie pragmatyzmu posuniętego do skrajności. W drugiej połowie były fragmenty, gdy zdecydowanie przeważali gracze z Bałkanów, a wyróżniającą się postacią  był Filip Mladenović, były gracz Legii Warszawa.

Fot. ekran tv – YouTube TVP Sport

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*