Prowadzenie jeszcze 40 sekund przed końcem

To był kolejny mecz, który trzymał kibiców w napięciu do ostatnich sekund. Ostatecznie w starciu 28. kolejki Pekao S.A. 1. Ligi Mężczyzn górą okazał się Weegree AZS Politechnika Opolska, który pokonał Eneę Basket Poznań 89:88.

Zgodnie z przewidywaniami ekspertów, gospodarze od początku narzucili wysokie tempo. Po rzutach Rutkowskiego i Lisa było 5:0 dla AZS-u. W późniejszej części pierwszej kwarty forma obu drużyn falowała. Enea szybko doprowadziła do remisu (7:7), ale chwilę później opolanie znów zbudowali przewagę (16:9). Miejscowi koszykarze pozostawali na prowadzeniu niemal do samego końca premierowej odsłony meczu. Sekundę przed jej zakończeniem Brandon Randolph celnym lay-upem doprowadził do remisu (26:26).

Po raz pierwszy na prowadzenie poznaniacy wyszli po dwóch minutach od startu drugiej kwarty. Wtedy dwa celne rzuty osobiste oddał Marcin Dymała i było 30:29 dla gości. Jak się okazało, była to zapowiedź dobrej gry poznaniaków w końcowych minutach pierwszej połowy. Od stanu 36:35 dla gospodarzy Basket zdołał zanotować serię 11:0, głównie dzięki dwóch celnym rzutom zza łuku Randolpha. Do przerwy zespół Przemysława Szurka prowadził 50:42 i w dobrych nastrojach udał się do szatni na odpoczynek.

Kilkadziesiąt sekund po zmianie stron, Randolph za sprawą kolejnej celnej trójki podwyższył przewagę Enei do 11 punktów. Wtedy poirytowani gospodarze wzięli się w garść i po udanym rzucie zza łuku Adama Kaczmarzyka doszli poznaniaków na zaledwie dwa punkty (52:54). Szczególnie na początku spotkania byliśmy świadkami nierównej gry obu ekip i podobnie było w trzeciej części meczu. Trójki Pułkotyckiego i Kulisa, a także dwie celne próby Randolpha dały Basketowi dwanaście oczek przewagi (64:52). Końcówka trzeciej kwarty przebiegała pod dyktando Politechniki Opolskiej, która w ostatnie dziesięć minut gry wchodziła ze stratą dwóch punktów (63:65).

Czwarta kwarta rozpoczęła się idealnie dla Weegree AZS-u. Przy stanie 72:70 dla gospodarzy piątego przewinienia dopuścił się Mateusz Kulis, co zmusiło go do zakończenia swojego występu. Wcześniej za pięć fauli opuścił boisko Wojciech Fraś co sprawiło, że do końca meczu poznaniacy musieli grać bez nominalnego centra. To skrzętnie wykorzystywali gracze z Opola, którzy w błyskawicznym tempie objęli dziewięciopunktowe prowadzenie (79:70).

Nadzieję w serca kibiców z Wielkopolski tchnął grający znakomity mecz Randolph. Dzięki niemu, ale też wymuszonym faulom Marcina Dymały i ważnym punktom Arkadiusza Adamczyka, Basket zdołał wyjść na prowadzenie na niespełna trzy minuty przed ostatnią syreną (80:81). Drużyna z Opola nie dawała za wygraną, ale to samo trzeba powiedzieć
o Baskecie. Ku uciesze lokalnych kibiców, Dominik Rutkowski zdołał przeprowadzić akcję 2+1 na 73 sekundy przed końcem, ale znów zza łuku trafili gracze z Poznania. Celny osobisty dodał po faulu technicznym Randolph i było 88:87 dla poznaniaków. Niestety, 40 sekund przed końcem Michał Jodłowski wykorzystał przewagę fizyczną, zdobywając punkty spod kosza i – jak się okazało – były to ostatnie punkty w tym spotkaniu. W ostatniej sekundzie rzut na zwycięstwo oddał Randolph, ale piłka nie doleciała do obręczy i to Politechnika Opolska wygrała 89:88.

Punktowali dla Enei Basketu: Randolph 36 (5/9 3PT, 6 zb., 5 as), Dymała 12, Adamczyk 11, Kulis 8, Stankowski 7, Andrzejewski 6, Nowicki 4, Pułkotycki 3, Fraś 1

Kolejne spotkanie, tym razem przed własną publicznością, Enea Basket rozegra w najbliższą środę o godz. 20. Rywalem naszego zespołu będzie SKS Fulimpex Starogard Gdański.

Fot. Beata Brociek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*