Korzystając z nadarzającej się okazji, odwiedziłam kilka dni temu wybrzeże południowej Hiszpanii, znane też jako Costa Blanca. Rejon ten znajduje się pod wpływem stepowej odmiany klimatu śródziemnomorskiego, kusi dobrą aurą, niewielkimi opadami przez cały rok oraz wyjątkowo szerokimi, piaszczystymi plażami.
Przywitało mnie piękne słońce, które miało mi towarzyszyć do końca krótkiego pobytu. Słupek rtęci sięgał nawet 20 kresek, podczas gdy w Polsce panoszyły się mrozy rzędu kilkunastu stopni. W tle rysowały się nieośnieżone góry, a ziemia uginała od drzew palmowych. Tu i ówdzie pojawiały się drzewa pomarańczowe i cytrynowe, które nadawały wyjątkowego uroku całej okolicy.
Na wybrzeżu Costa Blanca wyróżnia się wiele miejscowości. I tak w Alicante (co z arabskiego oznacza „źródło światła” nad miastem góruje zamek św. Barbary, niedaleko położone Elche słynie z rzeźby „Dama z Elche. Wyjątkowe zagęszczenie drzew palmowych jest wpisane na listę UNESCO. Położony około godziny od Alicante, Benidorm to słynny park wodny Aqualandia. Niestety, czynny jedynie w sezonie letnim. Skaliste Calpe kusi swoim położeniem nad skalistym wybrzeżem Morza Śródziemnego, a Murcja – wyjątkową architekturą. Choć rozmowy z lokalnymi mieszkańcami nastręczały sporych trudności, ponieważ nie posługiwali się językiem angielskim, przy odrobinie dobrej woli można było wszystko załatwić.
Kilka dni wystarczyło, by nacieszyć się innym krajobrazem, pozbierać sporych rozmiarów muszle leżące nad brzegiem i…. nabawić się bólu nóg od spacerowania. I choć większość może powie, że północ Hiszpanii jest lepsza do zwiedzania – ja polecam zajrzeć również na południe. Warto!
Fot. Weronika Miksza
Dodaj komentarz