„Cegła po cegle”, dylogia Bardugo łapie za myśl, przyciąga. A kiedy dobrze chwyci w swą misterną sieć, już nie puszcza. Dlaczego? Co sprawia, że w sieci wciąż o niej głośno, że wyróżnia się wśród fali nowszych tytułów? Sprawdźcie!
Choć „Szóstka Wron” i „Królestwo Kanciarzy” nie są już młodzieniaszkami rynku, nie nazwałbym ich jeszcze pozycjami starymi. Od ukazania się finału dylogii, na którą tytuły się składają, minęło co prawda kilka lat, ale to jakość decyduje o ich trwającej młodości i popularności. A jest to saga, która łapie czytelnika za myśl, wciąga ją na swoje tory i nieustannie się przy tym rozpędza. Szybko okazuje się, że w tej historii jest plan, a z czasem dochodzi zrozumienie, jak misterny. Począwszy od fundamentów, czyli dogłębnej charakterystyki postaci: Kaz, Inej, Jespera, Wylana, Niny i Mathiasa.
Ich geniusz, spryt, wyrachowanie, niezwykłe umiejętności, zawadiackość, urok. Podobieństwa i różnice, w tym etniczne czy kulturowe. Osobiste traumy i bogate backgroundy. Nie wrzucane na siłę, a z wyczuciem wtedy, gdy są w stanie wzbogacić bieżącą akcję. I to robią! Przytaczane niechronologicznie, na zasadzie ciągu przyczynowo skutkowego i nagłych skoków pamięci ludzkiej napawają podziwem dla kunsztu Leigh Bardugo. Ponadto autorka nie boi się kontrować ze sobą głównych bohaterów. Ale to nie jedyny dowód jej literackiego geniuszu, objawionego w dylogii Wron.
Sieć. Wielka. Spleciona grubymi, przejrzystymi nićmi? To tylko pozory! W istocie tworzą ją drobniutkie, mnożące się w oczach, przeplatające i rozchodzące się niteczki, pełne zagięć i zawirowań. Tak można by opisać obecne tu intrygi, ale i plany bohaterów. Bardugo, kreując świat i gangi Ketterdamu, zwraca też uwagę na symbolikę. Wrona, czyli znak rozpoznawczy Szumowin, zapamiętuje ludzkie twarze. Więcej, zapamiętuje, czy dana osoba zrobiła dla niej coś dobrego, czy wyrządziła krzywdę. Może być przyjazna lub agresywna, mścić się „cegła po cegle”. Wrona pamięta, a Kaz jest wroną. Pozostałe postaci, jeśli spojrzeć na to odpowiednio szerzej, również, ale już w o wiele mniejszym stopniu.
Ciekawa jest również sama strona wizualna dylogii. Poza cudownymi okładkami, mamy – na ogół niespotykane – czarne obramowania stron, które symbolicznie kojarzą się ze skrzydłami wron. Wyróżnia to książki na półce, ale i tak o ich długiej młodości świadcz ich wysoki poziom. „Królestwu Kanciarzy” udało się przebić „Szóstkę Wron”. W końcu tyle się mówi, że każdy sequel świetnie przyjętych wytworów kultury mierzy się ze zwiększonymi oczekiwaniami fanów, przez co trudniej pozyskać mu ich sympatię. Tutaj to się udało i, pomimo upływu lat, o historii Leigh Bardugo wciąż jest w sieci głośno. Nic dziwnego, to niepowtarzalna dylogia.
Warto też wspomnieć, że jakiś czas temu na Netflixie swoją premierę miał drugi sezon serialu „Cień i kość”, osadzonego w uniwersum Bardugo i luźno nawiązującego właśnie do dylogii Wron, jak i jej wcześniejszej „Trylogii Grisza”. Wątek Wron wypada tu bardzo dobrze, a obsada wprost genialnie! Freddy Carter (Kaz), Amita Suman (Inej), Kit Young (Jesper) i Jack Wolfe (Wylan) kompletnie skradli show. Kto wypadł najlepiej? Naprawdę nie sposób wybrać bez pisania o ich grze elaboratu, każdy oddziałuje bowiem na innych poziomach. Cała czwórka w zachwycający sposób oddała charaktery i cechy swoich postaci, wywołując silne emocje po drugiej stronie ekranu. Również kreacje Danielle Galligan (Nina) i Calahana Skogmana (Matthias) zadowalają. Sam serial, a przynajmniej związane z Wronami wątki, bardzo gorąco polecam.
Dodaj komentarz