Także o przygotowania Ukrainy do Euro 2012 można było zapytać Mykołę Riabczuka podczas jego wizyty w Poznaniu. To ukraiński krytyk literacki, eseista i publicysta. Po transformacji lat 90-tych zamienia poezję na publicystykę. Teraz zajmuje się analizami społeczno-politycznymi. W księgarni Bookarest promował swoją nową książkę: „Ogród Metternicha”. Wcześniej wydał m.in. „Dwie Ukrainy” i „Od Małorosji do Ukrainy”.
Książka składa się z esejów napisanych w latach 1995-2008. Ich głównym tematem jest szeroko pojęta „europejska Ukraina”. Wszędzie, gdzie autor jeździ, choćby to było na końcu świata, widzi cechy swojego kraju. Jego elementy odnajduje nawet na jednej z wysp indonezyjskich. Tytułowy ogród jest symbolem Europy – miejsca otwartego dla tych, którzy chcą poznać jej kulturę, historię, wartości i doświadczenia. Jest też symbolem podziałów, widocznych na Ukrainie czy Turcji, które chcą należeć do Europy. Ale nie do tej gorszej, z mniejszymi prawami.
Riabczuk w zabawny sposób potrafi powiedzieć, że przed naszymi wschodnimi sąsiadami jeszcze daleka droga do pełnej swobody. Ukraina się zmienia, ale na to trzeba jeszcze wielu lat. – Wy nawet w PRL-u mieliście więcej wolności niż my za czasów Ukrainy radzieckiej – mówi autor. – Tak szybko tego nie nadrobimy – stwierdza.
Często w publicystyce ukraińskiej pojawiają się postulaty podziału kraju na dwie części: prorosyjski wschód i proeuropejski zachód (tak mniej więcej układają się głosy wyborców). To jest jednak niemożliwe albo przynajmniej bardzo trudne. Choćby z formalnego punktu widzenia. Dlatego takie koncepcje autor zostawia pisarzom science-fiction.
Regularnie można czytać Riabczuka m.in. w jednym z ukraińskich tabloidów. – To kolumna z anegdotami. Trzeba pisać tak, by wszyscy rozumieli, o czym mowa. Nawet do prostych historii staram się przemycić coś, co chociaż trochę poszerzy wiedzę czytającego – mówi autor.
A co z Euro 2012? – Na razie wiele nie można powiedzieć. Ale jak się rozpocznie, to na pewno będzie to temat numer jeden w całym kraju. Pisać można o wszystkim – dodaje.
Fot. Sic!
Dodaj komentarz