Mecz otworzył dobrym serwisem Obuchowicz, po którym piłkę z przechodzącej skończył Murdzia. Chwilę później to jednak Kalisz po dotknięciu siatki przez przeciwników wyszedł na prowadzenie 7:5. Poznaniacy szybko opanowali nerwy, a za sprawą bloku pary Kaczmarek-Obuchowicz doprowadzili do remisu (7:7). W kolejnych akcjach obserwowaliśmy następne bloki i przewaga ta wzrosła do trzech punktów (11:8). Konsekwencja w grze gości pozwoliła im doprowadzić na moment do wyrównania (16:16), ale końcówka zdecydowanie należała do podopiecznych Damiana Lisieckiego. As serwisowy Kaczmarka pozwolił odskoczyć na trzy punkty (21:18) i swobodnie dokończyć pierwszego seta.
Wyrównany pojedynek w drugiej partii obserwowaliśmy tylko na początku. Bardzo dobrze funkcjonujący tego dnia blok gospodarzy wyprowadził ich na prowadzenie 10:7, które umożliwiło spokojniejszą grę.
Efektowne ataki Janiaka i Domonika ze środka, dobre serwisy Murdzi i było już 15:9. Kolejne akcje to pokaz umiejętności zespołu UAM. Na nic zdały się zmiany w drużynie z Kalisza. Seta obiciem bloku skończył dobrze dysponowany tego dnia (zresztą, jak i cała drużyna) Damian Lisiecki.
Tak samo, jak w drugiej partii początek był bardzo wyrównany, jednakże to gościom udało się odskoczyć szybciej na dwa punkty (10:8). Poznaniacy po bloku Kaczmarka na Łukasiku dogonili ambitnie walczących kaliszan (14-14), lecz kolejne akcje padały łupem gości (17:14). Dla akademików nie było jednak tego dnia straconych piłek i po kolejnych dobrych obronach i skutecznych kontrach doprowadzili najpierw do remisu (20:20), by chwilę później, za sprawą ataku Janiaka, wyjść na pierwsze w tym secie prowadzenie 21-20 i nie oddać przeciwnikom do końca już ani jednego punktu.
AZS UAM Poznań- Colman Kalisz 3-0 (25:22, 25:12, 25:20)
Już na początku drugiego spotkania, po bloku Domonika, zrobiło się 7:2 dla Poznania. Kolejne akcje to pokaz siły gospodarzy którzy w miarę upływu czasu konsekwentnie powiększali prowadzenie. Najpierw po ataku Murdzi było 14:7,a później tym razem po skutecznym zbiciu Janiaka przewaga sięgnęła już 10 punktów (17:7). Do końca seta obraz gry nie uległ już zmianie, a pierwszą partię atakiem zakończył Janiak.
Pierwsze akcje drugiego seta miały zupełnie inny przebieg, to zawodnicy Colmana wypracowali trzypunktową przewagę (8:5). Akademikom jednak szybko udało się odrobić dwa oczka i po bloku na Melnarowiczu było tylko 10:9. Kolejne akcje to walka punkt za punkt, dopiero po przejściu linii przy ataku z szóstej strefy Łukasika na tablicy mieliśmy remis po 17. Końcówka należała jednak, ku uciesze miejscowych kibiców, do gospodarzy, którzy wygrali tego seta 25:21, zdobywając dwa punkty po żółtych kartkach które otrzymali goście.
Wyraźnie poirytowani zawodnicy z Kalisza kolejnego seta rozpoczęli od prowadzenia 4:1. Już po chwili, po dobrej grze w obronie Murdzi i zakończonej kontrze przez Janiaka, mieliśmy remis 5:5. Poznaniacy na pierwsze prowadzenie wyszli po ataku z przechodzącej Murdzi (11:10). Gospodarze imponowali zaangażowaniem i walką w obronie. Po kolejnej znakomitej akcji w defensywie (tym razem Karczmarka) UAM prowadził już 17:13. Mecz efektownym atakiem z przechodzącej zakończył Piotr Janiak.
AZS UAM Poznań- Colman Kalisz 3-0 (25:16, 25:21, 25:21)
Łukasz Murdzia: – Zwycięstwo, oczywiście, bardzo cieszy ale zdajemy sobie sprawę, że w rewanżu nie będzie łatwo. Gram teraz dla Poznania i chcę osiągnąć z tym zespołem możliwie jak najwięcej.
Damian Lisiecki: – Bardzo dobrze przepracowaliśmy pięciotygodniowy okres przejściowy. Jesteśmy teraz zupełnie innym zespołem, niż ten z rundy zasadniczej. Zwycięstwo cieszy, ale nie było odniesione wcale tak łatwo jak wskazuje na to wynik. Gratuluję chłopakom, ale trzeba pamiętać, że to jeszcze nie koniec rywalizacji.
Marian Durlej: – Porażka w obu spotkaniach mocno skomplikowała nasza sytuację. Gratuluję przeciwnikom. My nie rozegraliśmy tutaj dobrych zawodów.
Marcin Melnarowicz: – Nie mamy powodów do radości. Mam nadzieję, że poprawimy się w rewanżu. Jest trochę żalu do sędziego o kontrowersyjne decyzje, co nie zmienia faktu, że Poznań był tym razem lepszy i przegraliśmy zasłużenie.
Fot. Bernard Guziałek
Dodaj komentarz