Drobna, niewysoka, niepozorna kobieta. Kto by pomyślał, że jej zainteresowania związane są z wojną. Czeczenia i Dagestan. W obu republikach była już kilka razy. – O Czeczenii nie będę za dużo opowiadać, za dobrze ją znam – mówi na spotkaniu poświęconym promocji książki „Matrioszka w hidżabie” jej współautorka, Iwona Kaliszewska. Razem z Michałem Falkowskim napisali reportaże o Kaukazie Północnym.
Na spotkaniu nie mówi wprost o wojnie, która toczy się w obu republikach. Ludzie się do niej przyzwyczaili i teraz, gdy gdzieś niedaleko wybucha bomba, to czasem nawet nie odrywają wzroku od monitora. Nie zagłębia się także w zawiłości klanowe, rodowe i polityczne. To dla mieszkańców ważne, ale i tak najbardziej liczy się najbliższa rodzina. Tylko jej można ufać bezgranicznie. O wojnie, polityce i władzy nie rozmawia się z każdą napotkaną osobą. Gdy wybucha tu bomba, w żaden sposób nie można się dowiedzieć, kto jest winny, gdzie dokładnie była detonacja. Media poruszają takie tematy tylko wtedy, gdy mają prikaz z góry. – Gdy obok miejsca, gdzie nocowaliśmy, było słychać wybuch, wysłałam sms- a do znajomych w Polsce z pytaniem, co się stało. Inaczej nikt by się nie dowiedział, o co chodzi – opowiada.
Autorka, zarówno w książce, jak i na spotkaniu, przeplata opowieści poważne z zabawnymi. Dużo opowiada o stosunkach męsko-damskich, a także o pozycji kobiety w islamie i na Kaukazie, co bardzo interesuje słuchaczy. Tu kobieta do ślubu, który bierze zazwyczaj w wieku 16-17 lat, musi być dziewicą. Mężczyzna – wręcz przeciwnie. Ten nie może sobie pozwolić, by w towarzystwie kolegów okazało się, że pod tym względem jest niedoświadczony. Skąd więc brać doświadczone kobiety? Kaliszewska odpowiada: rozwiązaniem są rozwódki. One mają już o wiele więcej swobody, niż kobiety przed ślubem. A że małżeństwa zawiera się tu zazwyczaj bez ingerencji instytucji na kształt naszego Urzędu Stanu Cywilnego, to i o rozwody łatwiej.
Podróżniczka wyjaśnia też, dlaczego, choć góry tam są piękne, prawie nikt turystycznie po nich nie chodzi. Opowiada o chatce postawionej w górach. – Myślałam, że to miejsce noclegu pasterzy, dopóki nie zauważyłam wystającego z niej kałacha. I dodaje, że tu prawie każda rodzina jest zaopatrzona w broń.
Spotkanie odbyło się w Instytucie Wschodnim UAM.
Dodaj komentarz