Andrew Wyke, którego gra Michael Caine, to znany powieściopisarz, który specjalizuje się w kryminałach. W jego rezydencji odwiedza go kochanek żony – Jude Law, który wcielił się w postać Milo Tindle’a – bezrobotny aktor, z pochodzenia Włoch. Milo na spotkaniu z Wykem ma przeprowadzić poważną rozmowę. Między mężczyznami rozegra się niecodzienny pojedynek, w której wygraną jest kobieta, ale tylko początkowo.
„Pojedynek” Branagha ma swój pierwowzór w „Detektywie” Mankiewicza z 1972 roku. Kenneth Branagh, na szczęście, reżyserem jest lepszym. Adaptuje on miejsce akcji do współczesnych warunków. Pozostawia jedynie chłodny design wnętrz. Stawia na minimalizm; wąskie kadry i zbliżenia nadały „Pojedynkowi” specyficznego uroku. A duet Caine i Law sprawdził się dużo lepiej, niż Olivier i Caine w „Detektywie”. Dużym plusem filmu z 2007 roku jest także wzbogacenie historii o aspekt inwigilacji, który jest metaforą współczesnego ucisku i kontroli.
Muzyka Doyle’a w „Pojedynku” jest dobra i zasługuje na pochwalę, choć szczątkowa, bo poza dialogami; w filmie przeważa cisza. Ten manewr nie jest jednak przypadkowy. W tym kinie istotne są właśnie dialogi. To one są podstawą filmu i to w nich najlepiej widać klasę filmu. A ten z kolei opiera się przede wszystkim na aktorstwie. Obaj dżentelmeni osiągają szczyty swego fachu w scenach walki na spojrzenia. Mężczyźni spoglądają na siebie, gdy dzieli ich zaledwie kilka centymetrów; to świetny zabieg, który doskonale podkreśla napięcie, jakie buduje się powoli między nimi.
„Pojedynek” pozbawiony jest efektów specjalnych, co dobrze wpływa na film. Brak niepotrzebnych wybuchów w tle pozwala widzowi na skupienie uwagi na tym, co najważniejsze – na bohaterach i ich specyficznym poczuciu humoru. K. Branagh postawił na konwencje dialogu i połączył gatunki. Wymieszanie thrillera z komediowym humorem przyniosło efekt – w 2007 roku „Pojedynek” zdobył wyróżnienie specjalne na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, film otrzymał na MFF Złotego Lwa za najlepszy film o tematyce homoseksualnej.
Mnie rozgrywki między Caine’em, a Lawem wbiły w fotel. Tak dobrej zabawy dwóch mężczyzn nie widziałam już od dawna. „Pojedynek” polecam każdemu, kto nie pała miłością wyłącznie do pościgów, wybuchów i seksu na ekranie. Duet Caine i Law to, koniec końców, sztuka teatralna, dla której kino jest tylko nośnikiem.
Dodaj komentarz