Zacznijmy od siebie
Wiosenny wieczór. Siedzę nad biurkiem, zerkam niespokojnie na zegarek. Obok piętrzy się pokaźny stos papierów, zeszytów i podręczników, które – niczym petenci w kolejce urzędniczej – cierpliwie oczekują na rozpatrzenie, na przelotny rzut okiem, analizę, może dłuższą kontemplację.