Czekają na Wisełkę

W domu czekają na niego żona i dwie córki. W kościele wierni i sympatycy wyznania zielonoświątkowego. Czekają też na każdą jego wizytę więźniowie z Zakładu Karnego we Wronkach. Czekają na pastora Piotra Wisełkę. Dlaczego czekają?

Witamy w zakładzie
Piątek. Godzina 13.05. Otrzymujemy przepustki. Wraz z pastorem przechodzimy przez pierwszą bramkę. Od obcego nam świata dzieli nas jeszcze drobiazgowa kontrola. Puste kieszenie. Dokładne przeszukiwanie zaliczone. Już po wszystkim – idziemy dalej. Na wprost budynek główny. Dookoła kraty. Wszędzie kraty. Zimne wnętrze. Szorstka ściana. Wąski korytarz. Co jeszcze? Rzeczywistość, o której na co dzień nie myślimy. Nie chcemy myśleć. Przed nami sale więzienne – tam już nie mamy wstępu. Prowadzą nas do porucznik Agaty – szefa więziennego Komitetu Oświaty. Krótko opowiada o swojej pracy. Spieszy się po „swoje żuczki”. My też spieszymy się na spotkanie z tymi, dla których Bóg jest nadzieją na przetrwanie. Nie wiemy, co nas czeka. Jak przyjmą nas „Zieloni”? W co się wpakowałyśmy? W co pastor nas wpakował?

Ale… od początku
Tydzień wcześniej wita nas rozpromieniony człowiek. Z radością oprowadza po miejscu, w którym gromadzą się na nabożeństwach wierni i sympatycy Kościoła Zielonoświątkowego. Mała salka. Brak wizerunków świętych. Ale jest „inny” krzyż. Dla chrześcijan zbyt surowy bez figury Chrystusa Ukrzyżowanego, ale Zielonoświątkowcy mówią: „Chrystus zmartwychwstał – Jego tam już nie ma”. Wnętrze wypełniają liczne instrumenty muzyczne. W czasie spotkań modlitewnych odgrywają tu istotną rolę. Z historią swojego wyznania i posługi zapoznaje nas pastor Piotr Wisełka. Opowiada ogólną historię Kościoła Zielonoświątkowego na świecie. Wyjaśnia różnice między nimi a Baptystami, czy Adwentystami. Bije od niego mądrość i wrażliwość. Tłumaczy nam w przystępny sposób kwestie chrztu, celibatu. W wypowiedziach można wyczuć szacunek dla innych religii, ludzi, tradycji. Warto na to zwrócić uwagę, bo w dzisiejszych czasach praktykuje się kampanie nienawiści, krzyku i przekonywania do własnych racji. Co szczególnie przykuło naszą uwagę? Zaangażowanie pastora w misję więzienną.

Od rolnika do kapelana
Piotr Wisełka – absolwent Akademii Rolniczej w Poznaniu. Po studiach dziesięć lat ciężkiej pracy w rolnictwie. Zadanie – nadzór więźniów w folwarku. To wtedy pierwszy raz zetknął się ze skazanymi. Ze względu na awans, kontakt ten na długi czas ustał. W 1992 roku miasto wydzierżawiło zielonoświątkowcom budynek przy ulicy Grunwaldzkiej. Każdego dnia przy remoncie zboru pomagał pewien sympatyk. Któregoś dnia jednak go zabrakło. Jaka była przyczyna? Wyrok. Trafił do więzienia we Wronkach. Co na to pastor? Postanowił jak najszybciej go odwiedzić. Po krótkim czasie powstała niewielka grupa więźniów zainteresowanych spotkaniami. Na początku brak możliwości częstych wizyt. W 1994 roku regularne uczęszczanie do Zakładu Karnego. Co tydzień pokonywanie 60 km pociągiem. Nie otrzymywał za to wynagrodzenia. Po kilku latach wszystko się zmieniło.

W roku 2000 został naczelnym kapelanem misji więziennej. Stanowisko to zobowiązuje. Piotr Wisełka jest organizatorem konferencji. Pierwsza z nich dla usługujących w więzieniu. Drugi rodzaj konferencji jest adresowany do byłych więźniów. Nosi nazwę „List do Filemona”. Oprócz tego pomaga początkującym zborom w posłudze więziennej. Już podczas rozmowy można zaobserwować ogromne zaangażowanie pastora. To on daje skazanym nadzieję na lepsze jutro. Pokazuje, że wyrok nie przekreśla całego życia. Wystarczy wiara w Boga, a rodzina, dom, praca nie będą tylko odległymi marzeniami.

„Czy ja się tu spełniam?”
Pastor Piotr przyjeżdża do Wronek w piątki. Od prawie dwudziestu lat jadąc tam, zadaje sobie pytania: „czy się tu spełniam?” , czy ich kocham?”. Czasem nie może przyjechać. Ma przecież swój zbór. Ma też rodzinę. Wiele osób go potrzebuje. Więźniowie niekiedy tego nie rozumieją. „Krzyczą na mnie”- przyznaje pastor. W soboty więźniów odwiedzają też z posługą członkowie Zboru Kościoła Zielonoświątkowego z Poznania. Świadomi są tego, że mają niewielkie pole manewru. Przepisy, regulaminy, procedury. Udzielanie pomocy duchowej jest ograniczone. Pastor godzi się na to, mimo wszystko. Więzień ma prawo zapisać się na spotkania religijne wybranego wyznania. Może zapisać się na jedno, może też chodzić na wszystkie. Ci, którzy chodzą na wszystkie, nazywani są „poszukującymi”. Nie wiadomo, ilu „poszukujących” faktycznie „poszukuje wiary”, a ilu z nich po prostu chce, choć na chwilę, wyrwać się z celi.

Piotr Wisełka, mimo to, widzi sens swojej posługi. „Jeśli choć jeden z nich naprawdę się nawróci – to warto.” Ciągle rozmyśla, co może zrobić jeszcze, ale trzyma dystans. „Nie chodzi mi o to, że żegnam więźnia, wsiadam do samochodu, zatrzaskuję drzwi i już mnie on mnie nie obchodzi. Już nie obchodzą mnie jego problemy. Nie! Po prostu nie mogę żyć wyłącznie jego problemami. Nie mogę się nimi zadręczać. To jest właśnie mój zdrowy dystans. Kapelan musi zdawać sobie sprawę z tego, że nie ma wpływu na to, co będzie dalej z wiarą więźniów już po wyjściu na wolność.” Nikomu, ktokolwiek poprosi, nigdy nie odmawia posługi. Pamięta dokładnie, jak pierwszy raz szedł na spotkanie z mężczyzną, w sprawie którego śledztwo było w toku. Podejrzany miał zamordować swoją matkę. Pastora wielokrotnie ostrzegano przed tym mężczyzną. W czasie rozmowy strażnik co chwilę zaglądał, czy wszystko jest w porządku.

Słuchając takich wspomnień, ciekawość była od nas silniejsza…
-Nie bał się pastor?
-Nie.
-Nigdy?
-Widzicie… to kwestia zaufania. Bóg czuwa.
Żeby to wszystko, co mówi pastor Piotr, nie pozostało tylko w naszej wyobraźni, proponuje, byśmy poszły z nim. MY? Mogłybyśmy?

Czytamy po dwa wersy
Stało się. Do sali wchodzą więźniowie. Po sposobie przywitania widać, że oczekiwali na to cały tydzień. W końcu czas rządzi się tutaj swoimi prawami. Każdy obecny powiedział kilka słów o sobie. Ostrożnie ujawniali informacje, ale tylko te, które chcieli. „Zieloni” rozpoczynają modlitwę śpiewem. Pastor Piotr wtóruje im na gitarze. Jedni śpiewają z ogromnym zaangażowaniem. Inni w ogóle nie otwierają ust. Boją się? Wstydzą? Po zakończeniu każdej z pieśni padają propozycje: „Teraz „moja” piosenka!” – przekrzykują się wzajemnie. Chwilę później głosy więźniów cichną. Twarze zmieniają się. Moment skupienia się i przygotowania. Chyba na coś ważnego. Tak. Rozpoczyna się studium biblijne. Biblia to przecież jedyny autorytet dla Zielonoświątkowców, jeśli chodzi o sprawy wiary. To, co nie wynika bezpośrednio z Pisma Świętego, nie jest uważane za normy religijne.

Ze skazanymi wspólnie czytamy po dwa wersy Księgi Królewskiej ze Starego Testamentu. Dzisiaj mowa o mądrości Salomona. Ze skupieniem wpatrują się w swojego mentora, który stara się wytłumaczyć im każde słowo i pyta ich niespodziewanie: „A o co Wy byście prosili Boga mając tak jak Salomon tylko jedno życzenie?”. Odpowiedzi posypały się lawinowo, ale tylko trzy… „Wolność!”, „Rodzina!”, „Cofnąć czas!”. Następuje przełom w rozmowie i nawet ci przypatrujący się z boku czują potrzebę zwierzenia się. Z premedytacją wykorzystujemy to.

Ona jest ponad tym
W czasie gdy jedna z nas zadaje pytania, druga ukradkiem rozmawia ze strażnikiem więziennym. „Czy nie boicie się tam z nimi siedzieć?” – dziwią się. „Drżenie towarzyszy nam nieustannie…” – pomyślałam, pomyślałyśmy. Więźniowie zapragnęli podzielić się z nami cząstką swoich przeżyć, a nam trudno jest zapanować nad ich emocjami. Tęsknią. Pragną kontaktu. Podchodzą do nas. Tłumaczą, że ludzie mają mylne wyobrażenia o świecie skazanych. Mimo że mają trzynaście kanałów telewizyjnych, radiowęzeł, ciepłe posiłki, spacery, dostęp do literatury, to zabrano im coś najcenniejszego – wolność. Ona wykracza ponad to wszystko. Jest wszystkim. Docenia to człowiek dopiero, gdy ją utraci. Mówią nam też, że pastor ich rozumie. Wie, czym dla więźnia jest wolność. Daje nadzieję, że ona już na niego czeka. Przygotowuje, by po wyjściu zza krat znowu jej nie utracić.

Świadectwo „Zielonych żuczków”
Edek – kilkuletni więzień zakładu we Wronkach – opowiada, jak po przeniesieniu do innej celi próbował namówić współwięźnia do przeczytania Biblii. Ten… wyśmiał go. Jednak po jakimś czasie sięgnął po Pismo Święte. Dla Edwarda był to znak… W sercu poczuł radość. Zasiał w kimś ziarno. Wielu „Zielonych”, którym się przypatrujemy, całkiem niedawno dostąpiło chrztu udzielonego przez pastora. Są „nowi”. Według Grzegorza, to właśnie wtedy miłość do Boga jest największa i najbardziej fascynująca. Ten sam więzień przekazuje nam artykuł z „Głosu Wielkopolskiego” o Zielonoświątkowcach oraz wiersz o nawróceniu. „Wiedziałem, że będziecie i się przygotowałem.” Co zawiera wycinek prasowy? Specjalnie podkreślone dla nas zdania – Jan Turnau pisze o tym, że: „(…)modlitwa powinna angażować wszystkich, inaczej jest to teatr, i do tego kiepski.” Rozmowę z „Zielonymi” kończymy wspólną modlitwą. „Ojcze Nasz” znamy wszyscy. My, chrześcijanki, wymawiamy dwa wersy mniej. Uśmiechom i uściskom dłoni nie było końca. Oni nam życzą powodzenia w dziennikarskiej karierze, my im wytrwałości, nadziei i pokory. Dziękujemy.

Strach ten sam
Godzina 16.05. Kolejna, jeszcze mniej przyjemna kontrola. To niby tylko rutyna, a strach nadal ten sam. „Numer dowodu?”. „Numer pesel?”. „Organ wydający dokument tożsamości?”. Przez chwilę poczułyśmy się, jak na przesłuchaniu. Niepewność, trwoga, chłód, powaga i skrajnie różne myśli. „Czy my stąd w ogóle wyjdziemy?”. W tym momencie myślimy, że nasza wolność jest zagrożona. Reakcja pastora Wisełki- wprost przeciwna. „To Bóg daje mi i „Zielonym” siłę, wiarę, spokój i opanowanie.”

Marta Resińska
Justyna Wolska
Barbara Kropińska

Fot. www.kz.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*