W końcu nadszedł! Długo wyczekiwany solowy album Sitka (Adriana Kryńskiego) „Wielkie Sny” to bez wątpienia płyta 2016 roku w polskim rapie. Dlaczego? O tym właśnie piszę.
„Miło nam poinformować, że w ten weekend zostały zakończone prace nad pierwszym klipem SITKA, promującym jego debiutancki album” – taki news ujawniła ekipa Lucky Dice w sierpniu 2011 roku. Był to pierwszy oficjalny sygnał zapowiadający wejście wrocławskiego rapera na polską scenę hip-hopu. Od tamtej pory minęło już prawie 6 lat i gdy wszyscy przestali wierzyć w powodzenie artysty, on zamknął usta wszystkim krytykom.
2 grudnia 2016 do sklepów trafił jego debiutancki krążek. Po tak długim czasie, wymagania fanów z pewnością wzrosły. Bez wątpienia, warto było czekać. Sitek udźwignął presję i wszedł na muzyczny rynek z hukiem, który usłyszeć można po drugiej stronie globu. Składanka oferuje 13 (14, jeśli zamówiło się płytę w preorderze) utworów, jest wręcz idealną kompozycją. Zawiera wiele treści i – całe szczęście – brak w niej przeciętnych wypełniaczy, jak to w podobnych przypadkach bywa. Wchodząc na scenę hip-hopu, Sitek wiedział także, jaki obrać kierunek, jeśli chodzi o towarzystwo. Gościnnie na albumie „Wielkie Sny” pojawili się m. in. mający chude lata za sobą, Tede i fenomen ostatnich lat, Paluch.
Reprezentant wrocławskiej sceny muzycznej stworzył spójny materiał, który jest połączeniem „brudnego” brzmienia z ogromną górą arogancji, a także nutą sentymentalizmu. Zabiera słuchaczy w najdalsze zakątki swojej przeszłości, zwierza się z młodzieńczych kompleksów. Wychodzi mu to świetnie. Większość odnosi wrażenie, że skoro Kryński istnieje w polskim rapie od lat, sporo o nim wiemy. Prawdą jest jednak to, że dopiero ukazanie się „Wielkich Snów” rzuca więcej światła na tego rapera. Utwór poświęcony swojej wybrance oraz mamie pt. „One” jest kwintesencją tego, co mężczyzna może czuć do kobiety, niezależnie od relacji, jakie ich łączą. Z kolei „Podążaj za mną” jest klipem z ogromną dawką nostalgii, która jest potrzebna chyba każdemu artyście.
Dla kontrastu raper umieścił na krążku także swoją drugą twarz. Arogancja i brawura płynąca z tekstu „Chodź ze mną” oraz chęć udowodnienia wszystkim wokół, iż jest wielki w klipie „Moja natura”, to prawdziwe hity. Jego fani cenią go za bezczelność i „umiarkowaną wulgarność”, więc postanowił im je sprezentować w najlepszym możliwym wydaniu. To się udało. Jeśli moja narzeczona (zwykle nie przebywa w tych klimatach) zatarła ślady na przycisku „replay”, znaczy, że „Wielkie Sny” są fenomenalne. I spełnione.
Dodaj komentarz