Ukraina się odkuła, Polska zawiodła, hit rozczarował

Po pierwszym meczu Polski na EURO 2024 zauważalny był entuzjazm w naszym kraju. Chociaż długimi fragmentami to Holendrzy przeważali, drużyna Michała Probierza faktycznie potrafiła im się postawić. Piątek okazał się feralny. Biało-czerwoni przegrali 1:3 w kiepskim stylu, a po bezbramkowym remisie w hicie dnia, czyli meczu Francji z Holandią, są pierwszą drużyną, która nie ma już nawet matematycznych, iluzorycznych szans na wyjście z grupy.

Ukraina nie pęka. Na pierwszy ogień poszedł tego dnia mecz Ukrainy ze Słowacją, który lepiej zaczęli piłkarze tej drugiej drużyny. W pierwszej połowie mieli dużą przewagę, na lewym skrzydle zwycięsko z pojedynków z rywalami wychodził Lukas Haraslin, w przeszłości piłkarz Lechii Gdańsk. W 17. minucie wynik otworzył Ivan Schranz, gol padł w nietypowych okolicznościach, po wrzucie piłki z autu.

W drugiej części spotkania Ukraińcy przeszli do ataku, przejęli inicjatywę. Co ciekawe, ich selekcjoner zmienił dość szybko Artema Dowbyka, króla strzelców LaLiga z Girony, który przed przerwą raz miał szansę na gola. Zastąpił go inny snajper znany z występów w Hiszpanii, Roman Jaremczuk i to on zdobył zwycięską bramkę, a zanim trafił do siatki, przyjął znakomicie trudną do opanowania piłkę. To była 80. minuta, wcześniej, w 54., wyrównał Mykoła Szaparenko. Ukraina pozbierała się po bolesnej porażce 0:3 z Rumunami, która była niespodziewana. Wygrała 2:1. Co ciekawe, tym razem w bramce naszych wschodnich sąsiadów zagrał nie Andrij Łunin, który ma za sobą świetny sezon w Realu Madryt, ale też fatalny występ w pierwszym meczu tego turnieju, tylko Anatolij Trubin.

Polska bez wiary. Nasi piłkarze od początku meczu z Austrią dali się zepchnąć do obrony, a pierwszy gol dla rywali padł w 9. minucie. Strzelił go Gernot Trauner. Druga część pierwszej połowy należała do biało-czerwonych, choć nie było żadnych huraganowych ataków. Robert Lewandowski zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. Gola wyrównującego strzelił Krzysztof Piątek.

Michał Probierz ostatnio miał wysokie notowania w Polsce i za granicą. Doceniono to, że Polska nie przestraszyła się Holandii, a w zagranicznych mediach rozpisywano się o… szykownym ubiorze selekcjonera polskiej kadry. Jednak w meczu z Austrią wróciły stare demony. Skład, jaki Probierz desygnował do gry, pozostawiał wiele do życzenia. Brak młodego i odważnego Kacpra Urbańskiego oraz kreatywnego Jakuba Modera w wyjściowej jedenastce pokazywał zachowawczą postawę naszego trenera. Austriacy tym razem nie grali, jak to określił Rafał Stec w przedmeczowej korespondencji z Niemiec, jak wściekłe psy. To obserwowaliśmy w ich konfrontacji z Francją. To był chaotyczny mecz, rwany, szarpany, pozbawiony wysokiej jakości, niemniej w tej młócce lepiej odnaleźli się nasi rywale.

W drugiej połowie Austriacy strzelili dwa gole i byli bliżsi kolejnych trafień, niż Polacy złapania kontaktu z rywalem. W ostatnim meczu w grupie Polska zagra z Francją. Po tym spotkaniu w Berlinie David Alaba, największa gwiazda austriackiej piłki, środkowy obrońca Realu Madryt, który z powodu kontuzji jest na EURO jako członek sztabu szkoleniowego, a nie lider zespołu na boisku, rozmawiał z Robertem Lewandowskim. Obaj odnosili sukcesy w tym samym czasie w Bayernie Monachium.

Pierwszy raz bez goli. To musiało się w końcu zdarzyć. W hicie „polskiej” grupy Francja zremisowała 0:0 z Holandią. Pierwszy raz w turnieju widzieliśmy mecz zakończony wynikiem bezbramkowym. Początek był obiecujący, sytuacje chociażby Antoine’a Griezmanna czy Jeremiego Frimponga zwiastowały żywy mecz, tymczasem druga część pierwszej odsłony rywalizacji i cała druga połowa to, jak powiedział Maciej Iwański, komentator TVP, mecz dla koneserów. To eufemizm często powtarzany przez dziennikarzy sportowych.

W drugich czterdziestu pięciu minutach tego starcia arbiter Anthony Taylor nie uznał gola Xaviego Simonsa po długiej analizie VAR, bo Denzel Dumfries miał absorbować uwagę bramkarza Francuzów.  Ta decyzja zespołu sędziowskiego wzbudziła kontrowersje. Była rzeczywiście niejednoznaczna i problematyczna, ale pewnie twierdzenie, że gdyby sędzia postąpił z duchem gry, to uznałby gola, ma wielu zwolenników.

Kylian Mbappe, który złamał nos w twardym boju z Austrią, przesiedział mecz na ławce rezerwowych. Choć trenuje z drużyną w masce, kto wie, może zagra przeciwko Polsce. Francuzi mieli jedną znakomitą okazję bramkową. Składna akcja – zagranie piętą Marcusa Thurama, podanie N’Golo Kante do Antoine’a Griezmanna, który nie złożył się jak trzeba do strzału. Mały Książę, gwiazdor Atletico Madryt, tym razem miał rozregulowany celownik.  Francja nie otrzymała wsparcia na boisku od swojego lidera – Mbappe, w zasadzie trudno kogoś wyróżnić po tym meczu. Może jedynie, jak zwykle, mającego niespożyte siły Kante.

Fot. ekran tv – RTL

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*