Nie wystarczyło paliwa

Biofarm Basket Poznań przegrał z Miastem Szkła Krosno 65:74 w meczu 27. kolejki 1 Ligi koszykówki mężczyzn. Pozbawieni wsparcia Marcina Fliegera, gospodarze dzielnie walczyli, lecz dobra trzecia kwarta gości zapewniła im przewagę aż do końca meczu.

Rewanżowy pojedynek z Miastem Szkła Krosno to jeden z najtrudniejszych meczów dla Biofarmu Basketu. Spotkanie nie mogło przytrafić się w bardziej kłopotliwym momencie. Na ławce gospodarzy pozostali kontuzjowani Marcinowie: Flieger i Tomaszewski. Ta nieobecność, szczególnie tego pierwszego, zauważalnie osłabiła Biofarm podczas gry w Prudniku w minionym tygodniu. Mimo trudności, na Opolszczyźnie widać było jednak przebłyski znakomitej gry, którą BBP prezentował w ciągu swojej zwycięskiej passy pięciu zwycięstw.

Od takiego właśnie przebłysku swoją potyczkę o play-off rozpoczęli w meczu z Krosnem zawodnicy Basketu. Wymuszenia skutecznie prowokował Michał Marek, a na liście zdobywców punktów królował Filip Struski. Krośnianie zaczęli spokojniej, ale im bliżej było do końcowej syreny, tym lepiej toczyła się ich gra. Szczelniejsza obrona i skuteczne ostatnie akcje w kwarcie wyrównały wynik, było 17:17.

Kwarta numer 2 rozpoczęła się dla gospodarzy jeszcze bardziej optymistycznie. Celne rzuty osobiste Rutkowskiego i „trójka” Dawida Bręka wysunęły Basket na kilkupunktowe prowadzenie. W pewnym momencie było nawet 27:19 dla gospodarzy. Komfort nie trwał jednak długo. Goście z Krosna w drugiej kwarcie ponownie mieli lepszy finisz, doprowadzając do kolejnego remisu, 33:33 na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy gry. Status quo długo utrzymywało się na parkiecie Hali CityZen. Po czasie wziętym na żądanie trenera Klozińskiego, lepsze sytuacje stworzyli sobie zawodnicy Basketu, ale rozstrzygnięcia zabrakło, bo Krosno błyskawicznie odpowiedziało. Po raz drugi syrena zawyła w momencie remisowym. Zawodnicy zeszli do szatni przy stanie 35:35 po 20 minutach zaciętego i bardzo wyrównanego meczu.

Po przerwie lepiej na parkiecie odnalazło się Miasto Szkła. Goście byli pierwszymi, którzy przekroczyli 40 punktów, lecz ich gra zatrzymała się w połowie kwarty. W tym momencie korzystać zaczął Biofarm Basket. Poznańska publiczność mogła cieszyć się z dwóch znakomitych rzutów za trzy, autorstwa Mateusza Bręka i Jakuba Fiszera. Pod sam koniec kwarty tempa nabrali jednak goście, którzy wygrali ją 24:17, w meczu prowadząc 59:52.

Ostatnia część gry była tyleż nerwowa, co rozczarowująca. Zawodnicy Basketu próbowali ograniczyć oddalanie się rywali, trzymając się kurczowo niewielkiej, pięciopunktowej straty. Jednak ta zamiast się zmniejszać, rosła, a we znaki zaczęło dawać się zmęczenie. Schodzący z parkietu po piątym faulu Dawid Bręk dodatkowo osłabił moc ataku poznańskiego zespołu. Heroiczna pogoń za punktami podczas ostatnich 2 minut gry nie przyniosła rezultatu. Na ostateczne dogonienie Miasta Szkła, a zarazem coraz szybciej jadącego pociągu z napisem „Faza Play-off” zwyczajnie nie wystarczyło paliwa.

Biofarm Basket Poznań – Miasto Szkła Krosno 65:74 (17:17, 18:18, 17:24, 13:15). Biofarm Basket Poznań: Struski 14, Marek 13, Dawid Bręk 10, Rutkowski 7, Fiszer 6, Wojciech Tomaszewski 5, Mateusz Bręk 5, Krajewski 3, Wiśniewski 2, Smorawiński 0. Miasto Szkła Krosno: Dymała 16, Śpica 14, Jasiński 10, Czujkowski 9, Żmudzki 9, Ratajczak 6, Oczkowicz 5, Ciesielski 3, Spała 2.

  • Nie zrzucałbym na to, że przegraliśmy ten mecz z uwagi na sytuację kadrową, bo były momenty, kiedy wygrywaliśmy, i to znacznie. Popełnialiśmy po prostu zbyt dużo łatwych błędów i daliśmy zbyt łatwo wrócić do tego meczu zespołowi z Krosna. Tutaj upatrywałbym przyczyn tej porażki. Gdy prowadziliśmy ośmioma punktami, to zamiast dołożyć do tego mądrzejszej i dokładnej gry, popełniliśmy kilka strat i daliśmy im za łatwo wrócić do tego meczu, a później było „punkt za punkt” – powiedział po meczu rozgrywający Biofarmu Basketu Poznań, Dawid Bręk.

Fot. Biofarm Basket Poznań/fot. Beata Brociek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*