„Najpierw — powoli — jak żółw — ociężale, Ruszyła — maszyna — po szynach – ospale” tymi słowami Julian Tuwim zaczyna swój wiersz. W ten sam sposób Lech Poznań zaczął rozgrywki w lidze. Każdy kolejny mecz miał być przełamaniem, a okazywał się rozczarowaniem. Zwolnienie trenera Macieja Skorży zmieniło myślenie piłkarzy. Nowy trener Jan Urban twierdzi, że nie dyscyplina taktyczna jest najważniejsza, ale to, iż piłkarze mają się cieszyć grą. Tak było w meczu z Fiorentiną. Słaby start, przewaga gości, jednak z minuty na minutę lechici rozkręcali się i stwarzali dogodne okazje. Zawodnicy z Florencji jedynie rozbijali się o nadzwyczaj szczelną defensywę.
Kolejna odsłona spotkania przyniosła niespodziewany zwrot akcji. Wreszcie boisko opuścił słaby Denis Thomalla, który jedyne co potrafił zrobić to stracić piłkę. Zastąpił go młody Kownaś. Po trzech minutach przejął piłkę w środku pola, zagrał prostopadle do Gergo Lovrencica, który fenomenalnie dośrodkował i Dawid Kownacki umieścił ją w siatce. Bramkę na 2:0 strzelił Maciej Gajos, który zastąpił strzelca pierwszej bramki (musiał on opuścić boisko z powodu urazu). Mecz skończył się wynikiem 2:1, a poznaniacy przesunęli się w tabeli na drugie miejsce zarabiając w związku z tym 360 tys euro. Mecz z Ruchem zapoczątkował dobrą serię. Remis i pierwsze światło w tunelu, z którego przez ostatni czas słychać było krzyk rozpaczy. Wygrana z Fiorentiną to drugie światło. Czy trzecie pojawi się w meczu z Legią?
Fot. www.lechpoznan.pl
Dodaj komentarz