W Polsce ponad 1,6 miliona osób studiuje, a co trzeci absolwent szkoły wyższej nie ma pracy. Aż 57 procent tych, którzy ją znaleźli, wykonuje zawód niezgodny ze zdobytym wykształceniem. To wyniki badań, którymi my, studenci, się nie przejmujemy.
Wypowiedzi rektorów, wykładowców, ekspertów, mediów niekiedy wręcz zdumiewają. Coraz częściej słyszymy: “Dzisiejsi studenci wolą imprezować, niż się uczyć”, “Kiedyś więcej uwagi poświęcało się na naukę”, “To już nie te czasy”. Każdy traktuje edukację na poziomie wyższym na swój sposób.
Oburzające są przypadki traktowania studentów niestacjonarnych gorzej niż stacjonarnych. Usłyszeć można, że na studia niestacjonarne przyjmowani są wszyscy, bez względu na wynik świadectwa maturalnego. Podobno taki proceder obniża poziom edukacji, bo w ten sposób na jednym roku uczą się ambitni i ci z oporem do przyswajania wiedzy. Jako przedstawiciel jednej z tych grup pytam: a gdzie jest inaczej? Czy wszyscy studenci trybu stacjonarnego są ambitni? Czy wszyscy wykładowcy są na równym poziomie sposobu przekazywania wiedzy? A wreszcie, czy to źle, że wśród nas są lepsi i gorsi?
Wymienione wcześniej statystyki ukazują dwie sprawy. Pierwsza dotyczy zainteresowania studiami, z czego powinniśmy być zadowoleni. Wykształceni ludzie zazwyczaj lepiej wpływają na funkcjonowanie państwa. Druga pokazuje, że wracamy do korzeni. Już wieki temu studiowano kierunki zgodne z zainteresowaniami. Wtedy nie było ważne, czy ich zakończenie zagwarantuje pracę. Należymy więc do części osób, które właśnie dzięki studiowaniu są bliżej spełnienia swoich marzeń. Jestem ciekawy wyników badań w tej sprawie.
Fot. Hanna Lewandowicz
Dodaj komentarz