Nadchodzący rok obfitować ma w wydarzenia najwyższej rangi – czekają nas wybory prezydenckie w najbardziej wpływowych państwach świata – Francji, Rosji i USA. Ponadto będziemy zmagać się z rolą gospodarza mistrzostw Europy w piłce nożnej, kibicować zawodnikom na Olimpiadzie w Londynie i oglądać obrączkowe zaćmienie Słońca. Przede wszystkim jednak w 2012 roku czeka nas… Apokalipsa. Planowany termin zagłady to – według rozmaitych źródeł – koniec roku, najprawdopodobniej 21 grudnia.
Najbardziej wiarygodnymi prorokami końca świata są starożytni Majowie, których kamienne kalendarze, rzekomo obrazujące bieg czasu na naszej planecie, przewidują zakończenie 5125-letniego cyklu w systemie tzw. Długiej Rachuby. Uczeni twierdzą zgodnie, że teoria jest zupełnie bezpodstawna, a zapiski nie sugerują exodusu. Za wiarygodnością Majów nie przemawia również fakt, iż nie przewidzieli oni własnej zagłady z rąk Corteza i jego konkwistadorów.
Wielu wskazuje także na możliwość zderzenia Ziemi z nieodkrytą – jak dotąd – planetą X, zwaną również Nibiru. W tym przypadku źródło informacji jest równie wiarygodne – zapowiedź kosmicznej kolizji przyszła bowiem do nas od cywilizacji pozaziemskich.
Kolejnym wieszczem zagłady jest Terence McKenna. Interpretując zapiski w starochińskiej Księdze Przemian i dane dostarczane przez napisany przez siebie program komputerowy ustalił, iż w 2012 roku czas przestanie płynąć. W konsekwencji tego zjawiska wszystkie zjawiska we wszechświecie mają następować jednocześnie, czego jednak nie zdążymy doświadczyć. Do takich wniosków McKenna doszedł po wielokrotnych sesjach z grzybami halucynogennymi i DMT (psychodeliczną substancją psychoaktywną).
Według pozostałych podań możemy wyginąć również na skutek wybuchów na słońcu, erupcji wulkanów, globalnego ocieplenia, powodzi, koniunkcji planet, przebiegunowania Ziemi i innych, równie miłych, powodów. Na szczęście, ludzkość przeżyła już tak wiele domniemanych końców, że mając na tym polu ogromne doświadczenia, z pewnością poradzi sobie z rokiem 2012.
Kamil Kapusta
Andrzej Szymczak
Agnieszka Wacnik
Fot. Andrzej Piechocki
Dodaj komentarz