Zwyczajowo, ostatni w listopadzie

Podsumowując: z roku na rok w czarny piątek coraz częściej widać tę samą tendencję. Oczekiwane przez klientów, duże promocje powoli znikają.

Zakupy zawsze wywołują dużo emocji, ale niczego nie można porównać z tym, co dzieje się w czarny piątek, zwyczajowo ostatni w listopadzie.

Pojechałam do popularnej galerii w Poznaniu, żeby sprawdzić, czy zniżki naprawdę będą takie szalone. Około godziny dwunastej  w Posnanii było już sporo ludzi – na przykład w przymierzalni Zary była już kolejka. Kolejno zaglądałam do najbardziej odwiedzanych sklepów: Bershka, Zara, Stradivarius i Reserved.  Zauważyłam, że wysokich obniżek nie ma. Wynosiły one maksymalnie 40% i tylko na wybrane artykuły.

W Bershce w promocyjnych cenach były głównie… letnie albo mało interesujące jesienią rzeczy. W Zarze – przeceny objęły także płaszcze oraz jesienne buty. Reserved i Stradivarius plasowały się gdzieś pośrodku, bo akurat w Reserved z trzech rzeczy udało mi się kupić dwie w promocyjnej cenie.

Jeśli chodzi o inne sklepy: w Hebe promocja do 60%, w Rossmannie drugi perfum można było dostać za darmo, Modivo oferowało 40% na torebki, saszetki i walizki. Były też sklepy bez żadnych rabatów: Terranova, New Yorker.

Podsumowując: z roku na rok w czarny piątek coraz częściej widać tę samą tendencję. Oczekiwane przez klientów, duże promocje powoli znikają.

Fot. Karolina Stek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*