Upadek czy wzlot zdalnego trenera?

W sportowych mediach wrze. Paulo Sousa został nazwany dezerterem w „Przeglądzie Sportowym” i… Wiadomościach TVP. Na Twitterze furorę robi „siwy bajerant”. Zostawił reprezentację Polski przed barażami do mundialu. Dostał ofertę z Flamengo i w święta wybuchła bomba z tego powodu.

Paulo Sousa na powitalnej konferencji prasowej cytował Jana Pawła II, by wniknąć w polską duszę. To człowiek na tyle pobożny, że negocjował z Brazylijczykami w… Fatimie. Flamengo rozpatrywało go jako opcję nr 5. To największy klub w Ameryce Południowej, 40 mln. kibiców. Sousa może mieć pewną posadę przez pewien czas i 100 tys. euro miesięcznie (w Polsce 75 tys.). Musiałby wygrać dwa mecze barażowe, by kontrakt został przedłużony.

Od papieża do tumiwisizmu

Stracił w Polsce dużo po przegranym meczu z Węgrami, gdy wystawił rezerwowy skład, Robert Lewandowski był poza kadrą. Sousa okazał się świetnym mówcą, mówił o ustawieniu hybrydowym, wahadłach, grze ofensywnej i motywacji. Gorzej z praktyką: wygrał tylko z amatorami z San Marino i Andory, pokonał też przeciętną Albanię. Na EURO 2020 Polska na dzień dobry przegrała ze Słowacją. Nie wyszła z grupy. Zdarzyły się dwa remisy, z Hiszpanią na EURO i Anglią w eliminacjach MŚ. Polska grała odważnie, ale to za mało. Eksperymenty Sousy nie sprzyjały zgraniu zespołu. Biało-czerwoni strzelali dużo goli, ale tracili je nawet w meczach z „kelnerami” z San Marino i Andory. Zaczął od papieża, a potem był trenerem… zdalnym. Nie przyjeżdżał na mecze Ekstraklasy, nie zamieszkał w Polsce jak Leo Beenkakker. Nie miał polskich asystentów, nie konsultował się z trenerami znad Wisły.

Sousa na kilka miesięcy przed barażami zaproponował rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron, co oburzyło Cezarego Kuleszę. Niestety, kontrakt nie przewidywał zerwania umowy przez selekcjonera, stąd PZPN może dostać zaledwie ok. 300 tys. odszkodowania. Zbigniew Boniek o to zadbał… To on „wymyślił” Sousę. W połowie grudnia selekcjoner, pytany o oferty z różnych krajów, uciął spekulacje: nie ma tematu! Do końca zwodził PZPN. Owszem, dostał atrakcyjną ofertę, ale dlaczego nie grał w otwarte karty? Zresztą nie pierwszy raz odchodzi w takich okolicznościach, podobnie było w Videotonie, Maccabi, FC Basel i ostatnio Bordeaux. To wędrowniczek bez poczucia lojalności wobec pracodawcy.

Nie może być pewny

A w sprawie Flamengo może nastąpić jeszcze zwrot akcji, gdyż początkowy nr 1 Jorge Jesus został zwolniony z Benfiki, a z Sousą jeszcze sprawa nie została zakończona. Byłby to chichot losu i schadenfreude kibiców z Polski, gdyby został na lodzie. Docierają do nas wieści, że piłkarze Fla nie chcą Sousy. W Brazylii przebił się głos Tomasza Ćwiąkały, polskiego dziennikarza, który po portugalsku tłumaczył, jakim gagatkiem jest Sousa. PZPN wydał komunikat, w którym, jak u Barei, podano, że… nic nie postanowiono.

„Jako Zarząd PZPN podjęliśmy jednogłośną decyzję o rozwiązaniu kontraktu z Paulo Sousą. W ramach porozumienia były selekcjoner zapłaci PZPN odszkodowanie zgodne z oczekiwaniami federacji” – poinformował w środę wieczorem na Twitterze prezes Cezary Kulesza.

Kto za Sousę?

Faworytem jest Adam Nawałka (osiągnął ćwierćfinał EURO 2016, nieudane MŚ 2018 i krótki pobyt w Lechu Poznań). Czesław Michniewicz ma jeden defekt, przeszłość korupcyjną, niemniej pracował z młodzieżową reprezentacją. Niestety, po aferze z Sousą, PZPN może zrazić się do obcokrajowców. Choć gruchnęła wieść, że Holender Dick Advocaat wykazuje zainteresowanie. A co z Avramem Grantem, Izraelczykiem z polskim obywatelstwem?

Fot. https://www.youtube.com/watch?v=4ZK4SNnaH-M

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*