Spodziewane status quo

Nazywany ostatnim dyktatorem Europy Aleksandr Łukaszenka na razie nie upadł, mimo że część narodu się od niego odwróciła. Narodziny społeczeństwa obywatelskiego dają jednak nadzieję na zmianę.

Wybory na Białorusi są od wielu lat plebiscytem popularności, miarą poparcia dla Łukaszenki, którą można manipulować do woli (szczególnie w okresie pandemii, gdy obserwatorzy OBWE nie mogli dotrzeć, by bronić transparentności wyborów). Zwykle kontrkandydaci dyktatora kryjącego się za fasadą quasi-demokracji byli szykanowani po wyborach. Tym razem już w trakcie kampanii wycięto znaczną część konkurencji. Na placu boju pozostała Swietłana Cichanouska, czyli żona blogera, któremu uniemożliwiano start przeciwko Łukaszence. Przegrała z kretesem. Łukaszenka uzyskał poparcie na poziomie około 80%.

Białoruś jest postrzegana jako postradziecki skansen skazany międzynarodową izolację. Jak sobie zatem radzi satrapia Łukaszenki? Zdaje się na łaskę Władimira Putina. Jednak Kreml tym razem liczył na nieznaczną wygraną swojego faworyta, by móc negocjować z nim z pozycji siły.

Nadzieja w młodych. Tuż przed wyborami ludzie Łukaszenki gmerali, by utrudnić dostęp do internetu obywatelom. To stały manewr władzy autorytarnej – Chińczycy i Rosjanie mają przecież ,,swój’’ internet. Media społecznościowe doprowadziły do konsolidacji społeczeństwa i wybuchu buntu w ramach Arabskiej Wiosny. Łukaszenka wiedział, co robi. Na wiecach Cichanouskiej było wielu młodych ludzi. Niektórzy liczyli na nowy Majdan, tym razem w wersji białoruskiej, jednak nie inteligencja obala władzę.

Alexis de Tocqueville argumentował, że do gwałtownych zmian społecznych prowadzi wzrost aspiracji narodu. Białorusini nie chcą już żyć w mentalnym zaścianku, gdzie każdy oponent Łukaszenki jest rzekomo agentem CIA albo… FSB. Tak, strach przed sojuszniczą Rosją jest podsycany, by pomóc własnemu przywódcy i wzmocnić poczucie suwerenności Mińska. Łukaszenka nazwał pandemię psychozą. Kiedy w Europie wprowadzano liczne obostrzenia, na Białorusi nic nie stanęło. Dyktator uspokajał naród, mimo iż, jak niedawno zauważono, teraz sam jest w kiepskiej kondycji fizycznej. Wódz nie może wszakże okazywać słabości.

Stalin mówił, że nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy. W rzeczy samej, między innymi dlatego Białorusini nadal będą się męczyć ze swoim dyktatorem.

Fot. z ekranu tv – TVH24 BiS

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*