Potrzebny był tie-break

Energetyczny weekend nie rozpoczął się dobrze dla podopiecznych trenera Marcina Patyka. W sobotę Enea Energetyk Poznań podejmował na własnym parkiecie zespół z dolnej części tabeli – Karpaty Krosno.

Spotkanie zaczęło się dobrze dla poznanianek. Wyszły na prowadzenie, które utrzymywało się do połowy seta. Po zagrywkach Karoliny Różyckiej, na tablicy wyników widniał rezultat 12:7. W tym momencie coś się zacięło w grze Energetyka. Karpaty szybko odrobiły straty i po kolejny celnym bloku wyszły na prowadzenie 18:17. W odpowiedniej chwili na zagrywce pojawiła się po raz kolejny Różycka, która doprowadziła do remisu 22:22. To było jednak wszystko na co było stać gospodynie w pierwszym secie. Przyjezdne odpowiedziały trzema punktami z rzędu i wygrały pierwszą partię.

Drugi set rozpoczął się od dominacji gości. Po kilku minutach prowadziły już 8:2. Wtedy kluczową dla przebiegu spotkania zmianę dokonał Marcin Patyk. Na parkiecie pojawiła się Ola Omelaniuk, zastępując Izabellę Rapacz. Mimo zmian, Karpaty konsekwentnie utrzymywały prowadzenie –  14:8, a później 19:12. Ola Omelaniuk wzięła sprawy w swoje ręce i praktycznie w pojedynkę doprowadziła do trzypunktowej straty. Energetyczki dogoniły przyjezdne w ostatnim momencie. Po bloku Aleksandry Muszyńskiej, na tablicy wyników było już 23:23. Ostatecznie, po skutecznym bloku Urbanowicz Energetyk wygrywa drugą partię 28:26.

Kolejna część meczu to całkowita dominacja poznanianek. Po asie Barbary Cembrzyńskiej, popularne #energetykgirls prowadziły 5:2. Mimo, że Karpaty potrafiły odpowiedzieć i wyjść nawet na prowadzenie, to końcowy fragment seta należał do gospodyń. Po bloku Aleksandry Omelaniuk prowadziły już 20:13, a ostatecznie wygrały 25:19.

Wydawało się, że czwarty set będzie tym ostatnim, ale nastąpiło w nim całkowite załamanie gry podopiecznych Marcina Patyka. Karpaty szybko wyszły na prowadzenie 10:4, stale powiększając swoją przewagę. W pewnym momencie mieliśmy już wynik 6:20 i wiadomym stało się, że do wyłonienia zwycięzcy tego spotkania potrzebny będzie tie-break

Pierwszy punkt dla Energetyka zdobyła Cembrzyńska po ataku z lewego skrzydła. Karpaty wyszły trzypunktowe prowadzenie po bloku na Różyckiej. Na przerwę techniczną zawodniczki schodziły przy stanie 5:8. Poznanianki podniosły się dosyć szybko i po asie Aleksandry Pasznik był już remis 10:10. Następna akcja przyniosła najwięcej kontrowersji w całym spotkaniu. Adrianna Muszyńska zaatakowała w aut, ale sędziowie stwierdzili, że piłka otarła się o palce blokujących i przyznali punkt gościom. Kumulacja pecha nastąpiła w kolejnej akcji, kiedy to zagrywka Izy Filipek przetoczyła się po taśmie i wylądowała tuż za siatką. Energetyk zdołał po raz kolejny doprowadzić do wyrównania, ale kolejny punkt należał już do podopiecznych trenera Stanisławczyka i dzięki temu byliśmy świadkami pierwszej piłki meczowej. Piłka powędrowała na prawe skrzydło do będącej w świetnej formie Omelaniuk, tym razem jednak i ona została zablokowana, dzięki czemu zwycięsko z tego starcia wyszła drużyna Karpat Krosno.

Dzisiaj kolejna część pierwszoligowych zmagań. Do hali B przy ulicy Spychalskiego zawita następna drużyna z Podkarpacia – UKS Szóstka Mielec. Początek starcia: godz. 12.

Grafika: https://www.facebook.com/pg/energetyk.poznan/posts/

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*