Hymn (nie) do zmiany…

„W górę serca, niech zwycięża Lech” – fraza ta, stanowiąca nie tylko tytuł, ale też znaczną część hymnu, doskonale znana jest kibicom poznańskiego Lecha. Powstała blisko pięćdziesiąt lat temu pieśń, co jakiś czas poddawana jest próbie czasu i… dyskusji na temat zmiany.

Niczym bumerang, pomiędzy kibicami i piłkarskimi ekspertami, powraca temat hymnu „Kolejorza”. Pomimo upływu lat, zwolenników tej znanej i lubianej pieśni nie brakuje, jednak coraz głośniejsze są głosy, że już najwyższy czas ją zmienić. Podobna sytuacja zaistniała w minionym tygodniu na portalu społecznościowym Twitter. Liczne i wyjątkowo aktywne jest na nim grono kiboli Lecha, którzy chętnie podejmują dyskusję i wymieniają się za jego pośrednictwem swoimi przemyśleniami na temat ukochanego klubu. W anonimowej ankiecie postanowiłam zapytać, czy są za zachowaniem bieżącej wersji hymnu.

Jak widać na załączonym obrazku, w ankiecie trwającej równą dobę, wzięło udział 157 użytkowników, co – biorąc pod uwagę średni zasięg wpisu na Twitterze – jest naprawdę dobrym wynikiem. Rozbieżności pomiędzy głosami są niewielkie. Co ciekawe, jeszcze na kilka godzin przed upływem czasu różnica wynosiła zaledwie jeden procent! Nie była to sytuacja jednorazowa, gdyż powtarzała się kilkakrotnie. Przez znaczną część przeważającą liczbę głosów miała opcja opowiadająca się za zachowaniem obecnego hymnu. Zwolennicy zmiany wiedli prym tylko w pierwszych dwóch-trzech godzinach głosowania. Oczywiście, taka forma badania opinii jest w pewien sposób ograniczona, jednak liczba oddanych opinii jednoznacznie wskazuje na zainteresowanie tematem fanów niebiesko-białych.

„W górę serca, niech zwycięża Lech” autorstwa Andrzeja Sobczaka pochodzi z 1972 roku. Po raz pierwszy przez kibiców „Kolejorza” hymn został odśpiewany podczas, inaugurującego nowy sezon,  spotkania przeciwko Legii Warszawa. Był to powrót lechitów na „piłkarskie salony” po dziewięciu latach tułaczki po drugiej i trzeciej lidze. Bramkę na wagę zwycięstwa dla gospodarzy z rzutu wolnego zdobył wtedy Roman Jakóbczak.

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*