Drgania, drżenia, prowokacja…

Enter 2019  zapewne zapadnie w pamięć festiwalowej publiczności nie tylko z uwagi na falę czerwcowych upałów, ale przede wszystkim różnorodność muzycznych emocji.

Drgania, duchowe  źródło muzyki, wyobraźni i emocji, to według słów Leszka Możdżera klucz do dziewiątej już edycji Enter Enea Festiwal nad Jeziorem Strzeszyńskim. W ramach tej formuły postanowiono połączyć witalność romskiej orkiestry Kocani Orkestar, bliskowschodnich, otomańskich  korzeni Taksim Trio, z transowymi nieomal frazami Jojo Mayer&Nerve, mistrzowskiego brzmienia fortepianu Chrisa Jarretta, wysmakowane gitarowe kompozycje Susan Weinert z ludowymi fascynacjami polsko-ukraińskiej Dagadany. Drgania to rytm, a jeżeli chociaż jeden element we wszechświecie wypadnie z rytmu, to wszystko rozpadnie się na kawałki –  dopowiada Leszek Możdżer.

Różnorodność drgań instrumentów, rozchodzących się w wielu, także duchowych, kierunkach, fascynacje poszczególnych wykonawców, ukazywały raz po raz, iż świat, który nas otacza nie jest i nie pozostanie jednorodny, niezmienny. Czerpie swą siłę z wielości, a raczej jej wzajemnych, nieraz trudnych do przewidzenia oddziaływań.  Choćby następujących po sobie koncertów Jarretta i Kocani Orkestar, w sposób zasadniczy różniących się klimatem, co było szeroko komentowane przez enterową publiczność. Zamierzone zderzenia różnych muzycznych stylów to już pewna festiwalowa konsekwencja, subtelna autorska dygresja samego dyrygenta i pomysłodawcy festiwalu. Innym, choć tym razem niezamierzonym zwrotem akcji, było niespodziewane odwołanie z przyczyn technicznych koncertu jednej z gwiazd, Nigela Kennedy’ego. Doskonale wynagrodził to jednak publiczności Billy Cobham,  „perkusyjna maszyna”, jak określają go zarówno krytycy i wierna rzesza fanów na całym świecie.

Na podkreślenie zasługuje również wtorkowy koncert Jojo Mayer&Nerve, formacji powstałej za sprawą znanego szwajcarskiego muzyka, kompozytora i producenta, oraz powstałej w latach 90-tych grupy Nerve, dj-ów, plastyków i muzyków, którzy do perfekcji opanowali improwizacje elektroniczne, inspirowane wszelkimi formami ekspresji. Także środowy koncert Chrisa Jarretta zapamiętany zostanie przez enterową publiczność. Chwilowy duet z Leszkiem Możdżerem i twórcza dekonstrukcja jednej z kompozycji Krzysztofa Komedy Trzcińskiego, gdyż tylko dekonstrukcje są twórcze, wywołał burzę braw.

Tegoroczne enterowe drgania i drżenia, były zatem zarówno twórczą prowokacją, lecz także, jak przystało na artystyczną konsekwencję, wysublimowanym komentarzem otaczającego nas świata.  Serce drży z miłości, lecz także z niepokoju. Drgają struny gitary, ale czynić to może także ziemia pod naszymi stopami.  Wydarzenia te w pewien sposób wzajemnie się dopełniają, czyniąc nasze życie może trochę mniej przewidywalnym, lecz na pewno prawdziwszym. Jaki więc będzie przyszłoroczny, dziesiąty, jubileuszowy Enter?

Grafik – http://enterfestival.pl/#home-photos

 

1 Komentarz do Drgania, drżenia, prowokacja…

  1. Ciekawy materiał napisany przez osobę, która jest zainteresowaną tym tematem, jednak należy się zastanowić, czy tekst mimo wszystko nie jest przegadany. Owszem, od merytorycznej strony- super, ale dzisiejszy czytelnik zwykle kończy na leadzie czytanie artykułu, więc trzeba się uczyć tej lakoniczności.

    To trudna umiejętność, ale da się ją wypracować. Jeśli to uzyskasz, będziesz miał poważanie w redakcjach, z którymi podejmiesz współpracę.

Skomentuj mopo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*