Czy biedronki zjadają mszyce?

Suzuki 1LM Enea Basket Poznań – WKK Wrocław 80:62 /18:18, 9:18, 31:9, 22:17/

Nieciekawie dla nas rozpoczęło się kolejne spotkanie w ramach 5 kolejki spotkań 1 LM. Wiadomo było, że będzie to trudny rywal, ale i w takich spotkaniach można, a wręcz należy, grać przyzwoicie. Pierwszą połowę powinno się wspominać przynajmniej niechętnie. Słaba obrona i wręcz słabiutka skuteczność dopełniły obrazu, szczególnie drugiej kwarty. Ponieważ w pierwszej kwarcie goście też nie imponowali skutecznością rzutów za 3 punkty, udawało nam się dotrzymywać kroku. Po początkowym prowadzeniu drużyny WKK, kilka skutecznych akcji Wojtka Frasia wyprowadza drużynę Enei na prowadzenie 9:7 /7:08/. Utrzymało się ono do 3:19 minuty, gdy zespół wrocławski doprowadził najpierw do remisu, a następnie objął prowadzenie. Po zdobyciu 5 punktów przez każdą z drużyn ostatecznie pierwsza kwarta kończy się wynikiem 18:18. Na razie remisujemy, ale nasza gra zarówno obronna, jak i w ataku, nie układa się.

Co nie udało się drużynie przyjezdnej w pierwszej kwarcie, to udało się w drugiej. Nic nie zmieniło się w grze zawodników poznańskich. Dalej grzeszą nieskutecznością w ataku, a goście robią swoje. Jak zdobyli 18 punktów w pierwszej kwarcie, to dlaczego tego nie powtórzyć w drugiej. Uczciwie mówiąc, zdobycz 18 punktów nie jest jeszcze powalająca, ale tylko wtedy, gdybyśmy zdobyli ich więcej, ale my zdobywamy tylko 9. Już po upływie 5 minut goście prowadzą 8 punktami. Na dwie minuty przed zakończeniem pierwszej połowy meczu drużyna dolnośląska uzyskuje najwyższą przewagę w tym meczu: 12 punktami. Styl gry naszego zespołu budzi coraz większy niepokój. Ostatnie 2 minuty jednak wygrywamy 5:2. Pierwsza połowa kończy się, gdy na tablicy wyników pojawia się rezultat 27:36. Wędrówka do szatni i rozmowa na temat: czy biedronki zjadają mszyce, a jeżeli tak, to dlaczego? Ot, tak dla rozluźnienia.

Czas rozpocząć drugą połowę spotkania. W pierwszej minucie wynik spotkania niewiele się zmienia /29:39/, ale w zespole poznańskim coś drgnęło. Następne minuty tej części gry wprawiają w zdumienie trenerów i kibiców. Po 5 minutach gry wychodzimy na prowadzenie 43:41! Doskonale. Humory i doping kibiców drużyny poznańskiej znacznie się poprawiają, ale również dlatego, że na parkiecie występuje inna drużyna Enei. Poprawiamy obronę i to znacznie, a atak „sam wychodzi”. Jak pięknie się patrzy, gdy piłka wyrzucona zza linii „za 3 punkty” trafia do kosza, oczywiście, przeciwnika. Wygrywamy tą kwartę 31:9 i to z takim rywalem! Trzecia kwarta zamyka się wynikiem 58:45.

Ostatnią kwartę meczu rozpoczynamy od mocnego uderzenia: 2 x 3 i poprawiamy wynik na 64:45. Drużyna wrocławska jeszcze się broni i odpowiada takimi samymi trafieniami w wykonaniu Tomasza Ochońki, ale nie oznacza to zmiany trendu w tym spotkaniu. Trzy minuty przed zakończeniem spotkania osiągamy najwyższe prowadzenie 79:56. Teraz już tylko czekamy na upływ czasu niezbędny do zakończenia meczu, który kończy się ostatecznie wynikiem 80:62. Zastanawiam się, czy rzeczywiście biedronki zjadają mszyce?

Dla Enei punkty zdobyli: M. Dymała 23, 4×3, 7 zb., W. Fraś dd 17, 2×3, 10 zb., M. Tomaszewski 15, 1×3, M. Wielechowski 10, 3×3, J. Fiszer 7, 2×3, P. Stankowski 6, J. Simon 2; dla WKK: T. Ochońko 17, 3×3, D. Rutkowski 14, 2×3, 7 zb., K. Nowakowski 8, K. Zywert 8.

Fot. Beata Brociek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*