Baby-faced United. Nowe oblicze MU

Manchester United od momentu zwolnienia z posady trenerskiej José Mourinho wygrał wszystkie spotkania. Ofensywny styl preferowany przez Ole Gunnara Solskjæra przywrócił kibicom Czerwonych Diabłów radość z oglądania ligowych meczów. Kolejne tygodnie mogą zadecydować o sile zespołu w przyszłym sezonie.

Większość kibiców United z entuzjazmem przyjęła zatrudnienie norweskiego szkoleniowca. Entuzjazm ten rósł z każdym zwycięskim spotkaniem Czerwonych Diabłów, by wreszcie przemienić się w stan euforii – zaraz po pokonaniu Tottenhamu Hotspur. Był to pierwszy poważny sprawdzian Solkjæra, w dodatku zakończony sukcesem i to nie przypadkowym. Norweg udowodnił, że potrafi poprowadzić zespół także w rywalizacji z dużo silniejszym, niż dotychczasowi, rywalem.

Włodarze klubu zmagają się obecnie z poważnym dylematem – czy należałoby tymczasowemu trenerowi United zaproponować stały kontrakt? Presja ze strony kibiców wciąż rośnie, tylko po co ten pośpiech? Kolejnym sprawdzianem, bardziej wymagającym niż starcie na Wembley, będzie dwumecz z Paris Saint-Germain w ramach Ligi Mistrzów UEFA, drużyną aspirującą do zdobycia tego prestiżowego europejskiego trofeum. Po ewentualnym sukcesie, chyba już nikt nie będzie miał wątpliwości co do możliwości Norwega. Lecz nawet porażka nie zdyskredytuje go w roli managera Manchesteru United.

Najbliższy czas jest dla drużyny z Old Trafford kluczowy, nie tylko ze względu na adaptację nowego trenera. Wyniki i atmosfera mogą przełożyć się na przedłużenie kontraktów przez niepewnych tego piłkarzy, takich jak Martial czy Herrera, a także zaowocować zdobyczami transferowymi, niekoniecznie już w tym zimowym okienku. To istotne, zwłaszcza gdyby okazało się, że tymczasowy trener stanie się pełnoprawnym managerem – już teraz Ole Gunnar Solkjær powinien myśleć o potencjalnych wzmocnieniach.

Baby faced-assassin – takim przydomkiem obdarzony został w trakcie swojej piłkarskiej kariery obecny szkoleniowiec Czerwonych Diabłów. Norweg nigdy nie ukrywał swojego przywiązania do klubowych barw Manchesteru United. W niewytłumaczalny sposób jego postawa wpływa teraz na boiskowe poczynania podopiecznych. W klubie nie brakuje świetnych wychowanków o dziecięcych twarzach, którzy mogą na lata stanowić o sile drużyny. Marcus Rashford i Jesse Lingard – oboje pochodzą z akademii United i w ostatnich meczach udowodnili swoją wartość, często niedostrzeganą podczas kadencji José Mourinho. Być może odmieniła ich nowa strategia gry zespołu, a kto wie, może to jednak oblicze trenera?

Fot. www.flickr.com

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*