Hit nie rozczarował

Spotkanie Lecha Poznań z Legią Warszawa było hitem 22 kolejki polskiej ekstraklasy. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, padł rekord frekwencji. Mecz przy Bułgarskiej oglądało ponad 35 tys. widzów.

Oba zespoły miały coś do udowodnienia. Zarówno Legia, jak i Lech chciały przerwać fatalną passę w ostatnich meczach. Piłkarze z Warszawy w poprzednich 4 kolejkach zdobyli zaledwie 1 punkt i ich marzenia o mistrzostwie prysły jak bańka mydlana. Ostatnich tygodni do udanych nie zaliczą także podopieczni Jose Marii Bakero. Przy Bułgarskiej zremisowali ze Śląskiem Wrocław 2-2, natomiast przed tygodniem, w Warszawie przegrali z miejscową Polonią 1-0. Dopełnieniem słabych wyników był remis w półfinale Pucharu Polski przed własną publicznością z Podbeskidziem Bielsko Biała 1-1. Wszystko to sprawiało, że zarówno przyszłość Macieja Skorży, jak i Jose Mari Bakero była niepewna.

Mecz lepiej rozpoczęli goście. W 6 minucie po podaniu Michała Kucharczyka w doskonałej sytuacji znalazł się Manu. Jego strzał pewnie obronił Krzysztof Kotorowski. Chwile później Legia powinna prowadzić. Po kapitalnym prostopadłym podaniu Ivicy Vrdoljaka, sam na sam z Kotorowskim znalazł się Manu. Portugalczyk zamiast strzelać podawał i skończyło się tylko na rzucie rożnym. W 16 minucie, groźnie z dystansu, strzelał Takesure Chinyama, jednak i tym razem bramkarz Lecha był górą, parując piłkę poza linię końcową. Kolejorz najlepszą okazję do objęcia prowadzenia miał w 40 minucie. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Siergiej Kriwiec, jednak trafił tylko w boczną siatkę. Do szatni oba zespoły zeszły przy stanie 0-0. Lepsze wrażenie zostawili po sobie legioniści.

Druga część meczu zaczęła się od ataków podopiecznych Bakero. W 51 minucie w dobrej sytuacji znalazł się Bartosz Ślusarski. Uderzył zbyt lekko i Wojciech Skaba nie miał problemów ze skuteczną interwencją. W trakcie spotkania były dwie bardzo kontrowersyjne sytuacje. W 57 minucie powinno być 1-0 dla Lecha, jednak sędzia Robert Małek niesłusznie odgwizdał spalonego przy golu Artjomsa Rudnevsa. Chwile potem arbiter popełnił kolejny błąd. Po koszmarnej pomyłce Bartosza Bosackiego, piłkę przejął Manu i wychodził na czystą pozycję. Został sfaulowany przed polem karnym przez wychodzącego z bramki Krzysztofa Kotorowskiego. Bramkarz Lecha za to zagranie powinien ujrzeć czerwoną kartkę, jednak sędzia pokazał mu żółtą. W 78 minucie znakomitą okazję do zmiany rezultatu miał Ivica Vrdoljak. Chorwat, po zagraniu piłki z rzutu rożnego, trafił w poprzeczkę. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na piłkarzach z Warszawy. W 83 minucie Siergiej Kriwiec dośrodkował w pole karne. Futbolówka odbiła się od Manuela Arboledy i spadła tuż pod nogi Artojmsa Rudnevsa. Łotysz z zimną krwią wykorzystał sytuację i strzałem z 8 metrów pokonał Wojciecha Skabę. Po tej bramce Wojskowi nie zdołali odpowiedzieć i Kolejorz zgarnął 3 punkty.

To piąty kolejny mecz Legii w lidze bez zwycięstwa. Po tym triumfie, piłkarze Lecha Poznań, z dorobkiem 32 punktów zajmują 4 miejsce w tabeli ze stratą 12 punktów do prowadzącej Wisły. Legia z takim samym dorobkiem punktowym zajmuje piąte miejsce.

www.lechpoznan.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*