Porażka Kolei Państwowej

Długi świąteczny weekend 1 listopada był dla studentów dodatkową okazją do spędzenia go z rodziną. Wielu z nas wracało do rodzinnych miejscowości, aby odwiedzić groby zmarłych, a przy okazji odstresować się po pierwszym miesiącu na studiach. Schody zaczęły się, gdy studencka brać ruszyła szturmem na dworce PKP.

Brak wyobraźni pracowników Polskich Kolei Państwowych, to za mało, by określić ich przygotowanie na to, co nieuniknione. Co roku w dni poprzedzające różnego rodzaju święta, czy długie weekendy, a także dni po kończącym się odpoczynku, sytuacja wygląda tak samo. Tłumy podróżnych zalewają dworce i wciskają się do pociągów. Nauczona doświadczeniami minionych lat, spółka PKP powinna przygotować dla swoich pasażerów rozwiązania, które ułatwiłyby im podróżowanie.

Wtorek, 2 listopada, godz. 17.45 – na peron w Pile Głównej podjeżdża spóźniony 15 minut pociąg osobowy do Poznania. Wewnątrz wagonów już jest tłoczno, a do wejścia szykuje się kilkaset osób. Rozpoczyna się walka o miejsce, oczywiście, nie siedzące, bo te są już dawno zajęte. Ludzie, którym udało się wejść, stoją wszędzie, wliczając toaletę. Jednak w pociągu liczącym 4 wagony wciąż brakuje miejsc dla około 50 osób. W końcu udaje się spiętrzyć torby i walizki niemalże do sufitu, co umożliwia im wejście. I tak jadą prawie 100 km, zamiast dwóch – trzy godziny, całą drogę w tej samej pozycji, niczym sardynki zamknięte w puszce.

Czy tak wiele wysiłku wymaga dostawienie chociaż jednego wagonu? Kiedy podróżni zaczną być traktowani jak klienci, dzięki którym spółka PKP istnieje?

Fot. Sic!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*