Sarkozy swoje, naród swoje

Sobota – 230 strajków w całym kraju. Według policji wzięło w nich udział ponad 800 tysięcy osób. Protestujący utrzymują, że było ich kilkakrotnie więcej. – Sarkozy, idź na emeryturę!- i takie głosy dało się usłyszeć. W niedzielę dołączyli kierowcy tirów. Zablokowali główne drogi w kraju. Wtorek – kolejne demonstracje, blokowane są autostrady. To nie pierwsze, tak liczne strajki – przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu, według różnych szacunków, protestowało od miliona do trzech milionów Francuzów.

Wystąpienia objęły 12 rafinerii na terenie kraju. Na stacjach benzynowych tworzą się kolejki, bo ludzie kupują paliwo na zapas. O kilka procent wzrosły już jego ceny. Zakłócony jest też ruch na kolei, transporcie miejskim, odwołano też część lotów. Poza tym, jak podaje resort edukacji, z powodu blokowania szkół przez licealistów, którzy też biorą udział w protestach, w ponad trzystu placówkach zajęcia są zakłócone. Dołączyło się też kilka uniwersytetów.

Co poderwało takie tłumy do protestu? Projekt ustawy emerytalnej, która zakłada podniesienie wieku emerytalnego z 60 do 62 lat. Rząd twierdzi, że państwa nie stać na tak wczesne przechodzenie na emeryturę. Demonstrujący odbijają piłeczkę. Nie chcą pożegnać się ze zdobyczami państwa socjalnego. Jedną z nich jest też 35-godzinny tydzień pracy (w Polsce mamy 40-godzinny). Podkreśla się, że od tego, jaki będzie wynik protestów zależy obraz Francji. Nie jest to jednak do końca słuszne. Protestujący nie mają możliwości wygrania tej bitwy, projekt jest już bowiem w bardzo zaawansowanym stadium. Władze mogą pójść na kompromis, jeżeli chodzi o mniej ważny zapis, ale raczej nie ten mówiący o tym, kiedy iść na emeryturę. Projekt we wrześniu został przyjęty przez izbę niższą parlamentu. Wczoraj miał głosować Senat, ale z powodu licznych poprawek odbędzie się ono może dzisiaj.

W tym konflikcie obie strony mają zupełnie różne interesy. Władze chcą naprawić finanse państwa. Obywatele z pewnością zgadzają się z tym, ale nie kosztem wydłużenia im lat pracy. Jesteśmy już blisko rozwiązania problemu, bo Senat jakiś projekt uchwali. Nie wiadomo na razie jaki. Możliwe, że lud nie uzyska tego, o co walczy. Ale niezależnie od treści ustawy, przegra sam N. Sarkozy. Bo nawet, jeśli wiek emerytalny nie będzie podniesiony, to nikt pewnie tak łatwo nie wybaczy prezydentowi, że taki pomysł w ogóle poparł. Może nawet okazać się, że po kolejnych wyborach na fotelu prezydenckim usiądzie już ktoś inny.

Fot. Sic!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*