In plus za to bas

Gdzieś między straganami, gwarem, handlem i towarem maści wszelakiej znalazło się miejsce na scenę, nagłośnienie i dźwięków nieco, a to miło. Podczas tegorocznego Jarmarku Świętojańskiego można było usłyszeć wielu artystów związanych z Poznaniem, jednym z nich był Tomasz Budzyński.

Nie zdążyło się ściemnić, a klimat przedkoncertowy wytworzył się iście unikatowy. Choćby dlatego, że publika, choć niezbyt liczna, była różnista, od fanów przez wolnych słuchaczy aż po jegomościów, którzy nie mogli po prostu zmienić miejsca pobytu z racji czasowego braku koordynacji ruchowej.
Artystom jednak to nie przeszkadzało, zespół w dobrych nastrojach, sam lider często sprawiał wrażenie zadowolonego z wykonywanej roboty. Jeśli zaś chodzi o sprawy muzyczno-techniczne… Nie za dobrze, niestety.

Nagłośnienie określiłbym mianem łomotu. Co prawda w okolicach konsolety rzecz uległa nieco poprawie, ale w uszy rzucało się wtedy coś innego: głos i gitara lidera w stosunku do reszty instrumentów były tak bardzo z przodu, że po prostu je zagłuszały. A szkoda, bo w tym zespole subtelności gitarowo-perkusyjne są dla mnie równie ciekawe, jak warstwa liryczna. Sama gitara Tomka Budzyńskiego nie stroiła. Była zbyt głośna, odnosiłem wrażenie, jakby grał na niej przy pomocy młotka.

In plus za to bas (świetne partie solowe, z feelingiem i niezbyt nachalne) i gitara elektryczna, która z kolei rzuciła się najbardziej w ucho w finałowym Fortune Presents Gifts Not According To The Book z repertuaru Dead Can Dance. Gerard Nowak miał swoich kilka minut przy mikrofonie, śpiewane przez niego Working Class Hero (org. John Lennon) oraz Embryo (org. Pink Floyd) były dla mnie jednymi z jaśniejszych punktów koncertu, zarówno muzycznie, jak i brzmieniowo.

Mimo że w moim prywatnym rankingu występów tego zespołu ten plasuje się zdecydowanie niżej, to nie mogę powiedzieć, że nie było miło. A i publiczności, po reakcjach sądząc, się podobało.

Fot. http://armia.art.pl/budzy/img/d_luna.jpg

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*