Kanonady i kompromitacje

Znamy cztery drużyny, które awansowały do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Wtorkowy i środowy wieczór obfitowały w piękne akcje, popisy futbolowego talentu oraz, ku uciesze kibiców, w liczne gole. Niestety, strzelane głównie przez jedną z drużyn.

Ciekawie zapowiadał się mecz Arsenalu z FC Porto, w którym angielska drużyna musiała odrabiać straty z pierwszego meczu, wygranego przez Porto 2:1. Mimo braku w składzie angielskiej drużyny jej lidera Cesca Fabregasa, Arsenal dał drużynie z Portugalii prawdziwą lekcję wyspiarskiego futbolu. Londyńczycy już w 9 minucie objęli prowadzenie po golu Niclasa Bendtnera, który jeszcze dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Na początku drugiej połowy wydawało się, że Porto przyspieszyło grę i próbowało tworzyć groźniejsze akcje. Arsenal bezlitośnie wykorzystywał tymczasem każde złe zagranie rywala, więc nie powinien dziwić wynik 5:0. Porto powinno się cieszyć, że rezultat nie był jeszcze wyższy, biorąc pod uwagę zmarnowane stuprocentowe okazje Anglików, np. z 33 minuty, kiedy Arszawin nie trafił do pustej bramki…

W drugim wtorkowym meczu Fiorentina podejmowała Bayern Monachium. Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Bawarczyków 2:1. Włosi przed meczem byli bardzo zdeterminowani, by zapewnić sobie wynik dający awans do dalszej fazy rozgrywek. Wszystko szło zgodnie z planem – w 27 minucie, po golu Vargasa, Fiorentina objęła prowadzenie. Strzał Czarnogórca Stevana Jovetica podwyższył wynik na 2:0. Jednak Bayern nie zamierzał odpuścić – kontaktową bramkę zdobył Marc van Bommel. Fiorentina odpowiedziała cztery minuty później – drugiego gola strzelił Jovetic. Monachijczycy nie kazali długo czekać na odpowiedź – piękny strzał Arjena Robbena ustala wynik spotkania. Mimo wygranej Fiorentiny w rewanżu na własnym boisku 3:2 i remisu w dwumeczu, to Bayern awansował do ćwierćfinału rozgrywek. Zdecydowały o tym dwa gole strzelone Włochom we Florencji.

Środowe mecze to starcie gigantów Realu Madryt z Olympique Lyon oraz Milanu z Manchesterem United. Francuzi przyjeżdżali na Santiago Bernabeu z jednobramkową zaliczką z pierwszego meczu. Do awansu wystarczył im bezbramkowy remis. Real, który w letnim okienku transferowym dokonał imponujących transferów za niebywałe sumy, zapowiadał, że tym razem uda się przełamać ciążące nad nim fatum 1/8 finału Ligi Mistrzów. Zaczęło się tak, jak zakładali – w 6 minucie Real obejmuje prowadzenie po golu Cristiano Ronaldo. Od tego momentu wynik dwumeczu to remis 1:1. Walka zaczyna się od nowa. Real zaciekle atakuje, głównie lewą stroną, dzięki akcjom Ronaldo. Lyon ma problemy z rozegraniem dobrej akcji, zakończonej groźnym strzałem na bramkę Casillasa. Real jeszcze w pierwszej połowie miał szansę podwyższyć na 2:0, ale przy pustej bramce Higuain trafił w słupek. W drugiej części meczu Olympique coraz odważniej wkraczał na pole rywala, a Real z każdą chwilą słabł. Tę chwilę słabości wykorzystał w 75 minucie Miralem Pjanić, po dokładnej asyście Lisandro Lopeza. Remis 1:1 dawał awans Lyonowi. Real skapitulował, choć przed meczem, niewielu było takich, którzy postawiliby na awans Francuzów. „Galacticos” nie grali zespołowo, jak to było w zamyśle prezesa klubu Florentino Pereza i to się po raz kolejny na nich zemściło. Dla Realu to szósty rok z rzędu, kiedy odpada z rozgrywek Ligi Mistrzów na etapie 1/8 finału.

Starcie Czerwonych Diabłów z Rossoneri rozgrzewało kibiców już kilka dni przed rewanżem. W pierwszym meczu na San Siro w Mediolanie Manchester wygrał 3:2 po golach Wayne’a Rooney’a i Paula Scholesa. Mediolańczycy zapowiadali rewanż, mimo kontuzji kilku podstawowych graczy. Milan zaczął odważnie, ale jego zapał został szybko ostudzony przez niezawodnego w tym sezonie Rooneya. Drugi gol napastnika w 46 minucie rozwiał wszelkie nadzieje Milanu. Nie pomogło nawet wejście Davida Beckhama ani Pippo Inzaghiego. Milan nie był w stanie zrobić nic, za to Manchester wprost przeciwnie. Anglicy jeszcze dwukrotnie trafili do siatki Abbiatiego. Wynik dwumeczu 7:2 mówi sam za siebie. Manchester po raz kolejny pokazał klasę pokonując silnego rywala. Trener Manchesteru, sir Alex Ferguson, przyznał, że jest bardzo zadowolony ze swoich zawodników i dodał, że, mając taki zespół, nie jest ważne z kim teraz będą grali.

Cztery kolejne drużyny, które awansują do ćwierćfinału rozgrywek poznamy za kilkadziesiąt godzin. Losowanie drużyn do fazy ćwierćfinałowej w piątek 19 marca.

Fot. www.uefa.com

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*