Unika wszelkich szablonów

Lech Janerka – legendarny basista, wokalista, kompozytor, wystąpi 25 września o godz 18.00 w Domu Kultury w Przeźmierowie. Witajcie w kraju, gdzie zadyma trzyma – to jeden z tych rockowych cytatów, które na stałe weszły do języka potocznego. Podobnie jak choćby Ta zabawa nie jest dla dziewczynek czy Jezu, jak się cieszę. A przecież trudno uznać autora tych tekstów za artystę mainstreamowego. Wbrew powszechnej modzie nie ma konta na facebooku, stronę internetową zawiesił, programowo nie występuje w telewizji. Mimo to nazywany jest „człowiekiem legendą” a po aranżacje jego utworów sięgali nawet wykonawcy nurtu disco-polo.

Lech Janerka od przeszło 30 lat konsekwentnie unika wszelkich artystycznych szablonów. Tworząc nie zadowala się byle czym, wiele zapisywanych pomysłów pomija, choć nie może się przecież pochwalić idącą w dziesiątki tytułów dyskografią. Jak sam twierdzi – musi napisać kilka, przy których nie będzie się rumienił wykonując. Jako twórca stawia poprzeczkę wysoko. Jednak na co dzień jest raczej rozmemłany, jakby go nie było. Te pozorne tylko sprzeczności pozwoliły Janerce wykształcić własny, osobny świat, którego konsekwentnie broni. Zawsze walczyłem o taki, jaki w pewnym stopniu udało mi się osiągnąć. Nie ma w nim wielu ludzi – powiedział w którymś z wywiadów. Bycie na uboczu show-biznesu nie przeszkadza jednak tworzeniu takich utworów, jak choćby „Rower”, uznany za piosenkę roku, czy nagrodzona dwoma Fryderykami płyta „Fiu Fiu”.

Muzyka Janerki czerpie z nowej fali i post-punka. Także reggae i muzyki elektronicznej, których falowania często słychać gdzieś w tle. Jej niewymuszona lekkość sprawia, iż chętnie, z zaciekawieniem po nią sięgamy. To przemyślany zabieg – pod pierwszą warstwą emocji ukryte są kolejne, wymagające skupienia, często zaskakujące. Tworzy je intrygująca, pełna pomysłów muzyka i znakomite teksty.

Po niezbyt udanym solowym debiucie na festiwalu piosenki studenckiej w 1981 roku Janerka zakłada zespół Klaus Mittfoch, z miejsca okrzyknięty przez pisma „Jazz Forum” i „Tylko rock” jedną z najlepszych rodzimych grup nowofalowych. Zespół był hucpą – jak wspomina sam muzyk – to był przypadek. Duży przypadek. Mimo niewątpliwego sukcesu utworów takich jak np. „Strzeż się tych miejsc”, grupa zostaje rozwiązana w 1984 roku. Jej niewielki lecz znaczący dorobek płytowy wznawiany jest do dziś.

Pierwsza solowa płyta artysty – „Historia podwodna”, ukazuje się w roku 1986. Występuje na niej wraz z żoną, Bożeną Janerka, grającą na wiolonczeli, gitarzystą Krzysztofem Pociechą, Wojciechem Konikiewiczem, perkusistą Januszem Rołtem. Znajdują się tutaj takie utwory jak „Lola”, „Ta zabawa nie jest dla dziewczynek”, „Niewole”. Poeta Marcin Sendecki napisał iż: „Ta zabawa…” to jeden z najlepszych tekstów o stanie wojennym. A w społecznej świadomości utrwaliła się legenda, iż śpiewając potrzeba więcej Lol, myślimy o „grubych lolach”, milicyjnych pałkach szturmowych, podobnie jak to czynili w latach 80-tych strajkujący robotnicy. Płyta ta jest uważana za jedną z najważniejszych w historii polskiej muzyki rockowej.

Po nagłej śmierci Janusza Rołta w 1987 i licznych ingerencjach cenzury, odgórnie już wyczulonej na twórczość tego muzyka, prawie bez echa przechodzi kolejny album „Piosenki”. Potyczki z cenzurą, owo Chodzenie do zoo (parafrazując tekst jednej z piosenek) na tle innych zespołów i muzyków uwikłanych w ów poniżający proceder trafnie opisuje Jacek Podsiadło: teksty Janerki, choć nie bezpośrednie i trącące surrealizmem są na tyle czytelne, iż nie musi nam autor tłumaczyć, że śpiewał o dupie Maryny, a chodziło o Cwietajewą.

Płyta „Bruhaha” (z odświeżonym zespołem – Arturem Dominikiem i Andrzejem Sewerynem) która pojawiła się w 1994 roku, pomimo licznych problemów z wydawcą okazała się sukcesem, powrotem do dynamizmu, pełnego lekkości przedstawienia świata. Płynąca raz w jedną, raz w drugą stronę „Ryba – lufa” dobrze oddaje specyficzny, raz groźny, raz groteskowy klimat lat 90 – tych. Wraz z płytą „Fiu Fiu”, wydaną w 2002 i nagrodzoną Fryderykami Janerka ponownie magnetyzuje swoją oryginalnością masowego odbiorcę. Z bardzo dobrym przyjęciem krytyki i publiczności spotkał się również kolejny album – „Plagiaty” wydany w 2005 roku. Europa która ma w dupie freedom doskonale koresponduje z utworem ”Karma kram” w której ślizgamy się po wizjach, snach na ogromnym plazmowym tv, gdzie odbija się jak w krzywym zwierciadle, zajęta samą sobą. Obecnie, w wybudzonej z owego snu kolejnymi zamachami Europie, przesłanie Janerki wydaje się bardzo trafne, niemal prorocze. Poza autorskimi płytami artysta tworzył ścieżki dźwiękowe do kilku filmów fabularnych, brał również udział w organizowanym przez Muzeum Powstania Warszawskiego albumie muzycznym „Gajcy!”.

W roku 2013 nakładem wrocławskiego Biura Literackiego ukazuje się tom wierszy Janerki – „Śpij aniele mój/bez kolacji”, dobrze przyjęty przez krytykę literacką, z reguły niechętną zrównywaniu poezji i tekstów rockowych. Tekst i muzyka w jego utworach są nierozerwalne, co potwierdza Jacek Podsiadło w omówieniu książki. Dlatego trudno się dziwić powracającej raz po raz „modzie na Janerkę” o którą pytano artystę w jednym z wywiadów. Powraca i będzie powracał, „wywoływany” niejako do tablicy, gdyż zdołał opisać otaczający go świat najcelniej, najprawdziwiej jak to tylko było możliwe. Dlatego nie sposób pominąć jego ironicznej, miejscami surrealistycznej wizji.

Wrześniowy koncert w przeźmierowskim Domu Kultury stanie się na pewno ważnym wydarzeniem. Tym ważniejszym, iż wymagający wiele od samego siebie artysta nie występuje często – Muzykowanie doskwiera…Szczególnie wykonawstwo. Nie jestem urodzonym muzykiem. Dobrze jest raz po raz zejść z utartej ścieżki, zmienić kontekst, próbować spojrzeć za horyzont – jak to czyni Lech Janerka. A więc mnijmy się mniej i do zobaczenia na koncercie!

Szymon Kantorski
„TarNowa Kultura”

Fot. www.wikipedia.org

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*