Przeciwko władzy komunistycznej

Dzisiaj obchodzimy 60. rocznicę wybuchu Poznańskiego Czerwca 1956, w czasach PRL wymijająco określanego „wydarzeniami czerwcowymi”, a w ostatnich latach często nazywanego „powstaniem poznańskim”. To właśnie w stolicy Wielkopolski doszło do pierwszego wystąpienia społeczeństwa przeciwko władzy komunistycznej w Polsce. Choć dziś, z perspektywy XXI wieku, oczywiste jest potępienie niewątpliwej zbrodniczości powojennej władzy, to jednak wielu Polaków po gehennie II wojny światowej wierzyło i miało nadzieje na realizację obietnic pokoju, dobrobytu oraz budowy sprawiedliwego systemu politycznego i gospodarczego. Dlatego tak znaczącym jest, że pierwsi przeciwko „władzy ludowej” wystąpili robotnicy z poznańskich Zakładów Cegielskiego, które w tamtym okresie nosiły imię Józefa Stalina. Postać ta, jednego z największych zbrodniarzy XX wieku, nie pozostawała bez związku z Poznańskim Czerwcem. Śmierć Stalina w 1953 roku odbiła się szerokim echem w całym Bloku Wschodnim. Stojąc na czele Związku Radzieckiego, pomimo haseł pokoju, demokracji i równości, w istocie stworzył on skrajnie zmilitaryzowany „czerwony carat”, opierając swą władze na terrorze i kulcie jednostki. Gdy odszedł, zrodziła się więc nadzieja na walkę z „błędami i wypaczeniami” oraz polityczną odwilż.

W 1956 roku, pomimo propagandy władz, sytuacja ekonomiczna Polaków nie poprawiała się, a wręcz pogarszała. Po nieudanych próbach rozmów z rządzącymi, 28 czerwca w największych zakładach Poznania rozpoczął się robotniczy strajk. Wkrótce ich pochód przerodził się w wystąpienie szerokich mas społeczeństwa miasta, maszerujących pod hasłami wyższych zarobków, polepszenia warunków pracy i obniżenia cen. Do stolicy Wielkopolski rządzący skierowali oddziały wojska, a pokojowa demonstracja przerodziła się w zamieszki i zbrojne walki na ulicach Poznania. Poznaniacy opanowali między innymi więzienie na ul. Młyńskiej, z którego uwolniono ponad 200 więźniów, gmachy sądu i prokuratury, zniszczono nadajnik radiowy zagłuszający sygnały zachodnich rozgłośni. Ostatecznie jednak demonstranci nie mieli szans w konfrontacji z regularnymi oddziałami dysponującymi ciężkim sprzętem wojskowym. W wyniku krwawej pacyfikacji do 30 czerwca 1956, według różnych szacunków, zginęło około 70 osób, a 600 zostało rannych.

Do dziś czcimy bohaterów tamtych wydarzeń, w tym najmłodszą ich ofiarę, 13-letniego Romana Strzałkowskiego. Z całą pewnością na upamiętnienie zasługują ci, którzy odważyli się wystąpić przeciwko brutalnej władzy, która sięgnęła po przemoc, aby rozprawić się z własnymi obywatelami. Poznański Czerwiec wpisuje się długą historię narodowych zrywów i walki o Wolną Polskę. Dziś warto spojrzeć na te wydarzenia nie tylko przez pryzmat walki o niepodległość i przemiany polityczne. Nie należy umniejszać roli haseł socjalnych, które przecież były iskrą dla poznańskiego zrywu. Przykład Czerwca ’56 pokazuje, że o ile chce się budować społeczeństwo demokratyczne, to sami obywatele muszą stać na jego straży. Obowiązkiem zatem jest wyrażać swe niezadowolenie, jeśli rządzący nie zapewniają godnych warunków życia oraz pracy i wolności, które przyjmujemy za podstawy naszego społeczeństwa. W szczególności, jeśli dziś swobodnie i bez ryzyka możemy demonstrować nasze poglądy, a prawa do głosu w wyborach możemy pozbawić się co najwyżej tylko my sami. (Za miesięcznikiem „TarNowa Kultura”)

Jakub Kantorski

Fot. www.wikipedia.org

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*