Czajkowski poza zasięgiem

Włodarze zarządzający Filharmonią Poznańską mają tendencję do zapraszania gości. Takich, którzy mają przyciągnąć melomanów. Tym razem wybór padł na, pochodzącego z Izraela, pianistę Saleema Ashkara. W pierwszej części wykonał on koncert fortepianowy b-moll op. 23 Piotra Czajkowskiego pod batutą Marka Pijarowskiego.

Moim zdaniem, muzykę rosyjską generalnie najlepiej wykonują Słowianie, a rosyjska szkoła pianistyczna jest najlepsza, gdy idzie o efekty edukacyjne. O ile oni dobrze sobie radzą z muzyką innych nacji, to na odwrót już niekoniecznie. Występ wspomnianego wyżej artysty jest tego przykładem. Dobrze radził on sobie z technicznym wykonaniem biegników i szybkich fragmentów, ale już przy oktawach brakowało mu technicznej biegłości. Poza tym koncert ten wymaga dobrej kondycji fizycznej, podobnie zresztą jak koncerty Rachmaninowa. Pianista świetnie by się sprawdził wykonując dzieła Mozarta, Beethovena, ale Czajkowski jest trochę poza jego zasięgiem.

W drugiej części koncertu audytorium usłyszało symfonię nr 1 op. 39 Jeana Sibeliusa, również pod batutą M. Pijarowskiego. Tutaj z kolei dyrygent ewidentnie zapędził całą symfonię, nie różnicując temp nie tylko pomiędzy kolejnymi częściami, ale również w trakcie tychże. Jest to maniera ostatnio dość często wśród dyrygentów spotykana.

Podsumowując: koncert średni, wrażenia mieszane…

Fot. www.filharmoniapoznanska.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*