Życie wdowy

Jestem mała i włochata? Nie, bez przesady. Kudłata? Tak, zdecydowanie wolę to określenie. Typowa ze mnie samotniczka. Singiel? Tak, z wyboru. Nikt mnie nie lubi, ale ja uwielbiam swoją samotność. Cała przestrzeń tylko dla mnie. O tak! To jest to, co kocham! Od czasu do czasu ktoś wpadnie. Wtedy potrafię owijać w bawełnę. Bo jak już kogoś dopadnę, kto odważy się mnie odwiedzić, nie wypuszczę go tak łatwo.

Tkwię cały czas w tym samym miejscu. Jestem domatorką, rozkoszuję się swoim małym światem. A moje ulubione zajęcie? Obserwacja. Potrafię długo patrzeć, jak w łazience ktoś się kąpie, jak pani domu suszy swoje włosy, a potem nawija je na papiloty. Zwykle staram się nie ujawniać. Mam takie swoje miejsce, gdzie się chowam i obserwuję.

Uwielbiam wychodzić dopiero po zmroku, kiedy wszyscy już śpią. Wtedy zaczyna się moje życie! Wskakuję do wanny, przemierzam ją wzdłuż i wszerz. Wiecie, taki trening, w końcu ćwiczenia, dobra rzecz. Często ciężko mi z niej wyjść, bo ślizgam się, ale kiedy już tego dokonam, wówczas przechadzam się jeszcze po podłodze. Czasem znajdę coś gustownego do mojego małego mieszkanka. Adoruję niezwykle tę harmonię i spokój, ale często, niestety, mam mnóstwo pracy…

Co wieczór przez mój dom przechodzi niemalże tornado. Ktoś, kto nigdy nie stracił dachu nad głową, nie wie co czuję, kiedy przepada to, co budowałam tak długo, naprodukowałam się cholernie i włożyłam w to całą siebie (a czasem nawet zabrakło mi tej bawełny, w którą uwielbiam owijać).
Co wieczór przechodzę przez to samo. Widzę wielki cień na podłodze, nagle zrywa się wiatr. Słyszę tylko: „Zabij go, zabij!”, a podmuch gazety niemalże zmiata wszystko! Wpadam do wanny, wtedy nie mam szans na ucieczkę, chowam się w otworze odpływowym i jakoś próbuję przetrwać. Słyszę: „Mamo, tato! PAJĄK!” I myślę wtedy: „Szczęśliwy ten dom, w którym pająki są”.

Tylko, ciekawe, dla kogo…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*